20 cze 2015

Kosmetyczne "achy"!

W przerwie między egzaminem, a egzaminem (na szczęście już ostatnim) zafundowałam sobie mały cheat day od nauki i postanowiłam przypomnieć Wam o swoim blogowym istnieniu. ;)
Zdążyłam szczerze zatęsknić za typowo kosmetycznymi postami, dlatego dziś zapraszam Was na mały przegląd produktów, które wyjątkowo dobrze sprawdziły się u mnie w ostatnich tygodniach. Przy okazji opowiem Wam trochę o najciekawszych kosmetykach z dwóch ostatnich edycji pudełek ShinyBox, których mam okazję używać od blisko dwóch miesięcy. Poza produktami, którymi mam zamiar Was dziś zainspirować, ogólnie rzecz biorąc, ani box kwietniowy, ani majowy nie powaliły mnie na kolana... Liczę na to, że edycja urodzinowa zamaże złe wrażenie i niedosyt, który ostatnimi czasy pozostawia po sobie zawartość pudełek.

Szybki przegląd pudełka kwietniowego- "Wiosenna metamorfoza" 


1) Theo Marvee, Tonik Caviariste Perlique - Produkt pełnowymiarowy, cena: 46zł/200ml
Zaprzestałam stosowania toników na rzecz wody termalnej, w dodatku zupełnie nie przemawiają do mnie te "tańczące" w produkcie drobinki i gęsta, galaretowata konsystencja. 
2) Biolaven, Żel do mycia twarzy - Produkt pełnowymiarowy, cena:16zł/150ml

3) Glazel, Kamuflaż Perfect skin - Produkt pełnowymiarowy, cena:25zł/szt.
Napakowany parafiną, za ciemny, "ciastkuje" się na twarzy, jestem na nie.  
4) Glazel, Cień sypki Capucinno - Produkt pełnowymiarowy, cena:15zł/szt.

5) Dove, Odżywczy żel pod prysznic Purely Pampering - Produkt pełnowymiarowy, cena:12zł/250ml

6) Pharmacy Laboratories, Antyperspirant Roll-on, cena: 16zł/60ml (dla 100 pierwszych subskrypcji) 
Jak dla mnie produkt zupełnie zbędny, nie mam problemów z nadmierną potliwością i nie używam blokerów.



Jestem natomiast zachwycona żelem do mycia twarzy Biolaven. Jest bardzo delikatny i super sprawdza się zarówno w czasie porannej pielęgnacji jak i przy wieczornym usuwaniu resztek makijażu. Pięknie pachnie (co prawda nie lawendą tak jak się spodziewałam, a sokiem winogronowym, ale nadal pięknie), ma świetny skład (olejek lawendowy, olejek z pestek winogron, brak slsów) i pomimo dość rzadkiej konsystencji i małej pojemności (150 ml) jest bardzo wydajny. Dobrze oczyszcza i odświeża, ale zupełnie nie przesusza. Skóra po jego użyciu jest czysta, miękka, zadbana i taka... dopieszczona. ;) Przy codziennym użytkowaniu zecydowanie zauważalne jest pielęgnacyjne działanie tego produktu. Całkowicie kupuje mnie również wygodne opakowanie z pompką i prosta, niezwykle estetyczna szata graficzna. Zdecydowanie mam ochotę spróbować innych produktów z tej serii. Polecacie coś szczególnego? Ostatnio jestem strasznie do tyłu z kosmetycznymi hitami w blogosferze... 

Jeśli chodzi o pudełko kwietniowe, to z przyjemnością sięgam również po kokosowy żel pod prysznic marki Dove, która zdecydowanie należy do jednej z moich ulubionych jeśli chodzi o podstawową pielęgnację ciała. Niby zwyklak dostępny w każdej drogerii, ale mnie to nie przeszkadza. Lubię i już. ;) 

Muszę przyznać, że miło zaskoczył mnie sypki cień do powiek Glazel. Nie znoszę sypkich cieni do powiek, ale ten ma tak piękny odcień złota i tak genialnie "budzi" zaspane spojrzenie, że przez ostatni miesiąc używam go niemalże dzień w dzień. Jest co prawda trudniejszy w aplikacji niż tradycyjne, prasowane cienie, ale za efekt jaki daje na oczach jestem w stanie mu to wybaczyć. Bardzo polecam! Jak tylko pozbędę się worów i sińców pod oczami i przestanę przypominać zombie, to na pewno pokażę Wam jak wygląda na powiekach. 

Pudełko majowe- "Kobiecy szyk"


1) Thalion- Krem nawilżający z Oceosomami- Próbka. Cena:160zł/50ml
Jeszcze go nie używałam, więc niestety nic nie mogę Wam powiedzieć na jego temat. 
2) Yasumi, Konjac Sponge- Produkt Pełnowymiarowy. Cena: 19,90zł

3)  Indigo, Lakier do paznokci- Produkt Pełnowymiarowy. Cena:16zł/10ml

4) Beauty Naturialis, Aronia, Balsam do ciała- Produkt Pełnowymiarowy. Cena: 18zł/200ml
Ładnie pachnie, ale poza tym nie zrobił na mnie większego szału. Nie widzę powodu, dla którego ten produkt miałby kosztować aż 18 zł. Znam tańsze i lepsze balsamy. ;) 
5) Mariza, Pomadka do ust- Produkt Pełnowymiarowy. Cena:16,60/szt.
Mały koszmarek! Strasznie wysusza usta, a kolor bliski barbie pink zupełnie mi nie pasuje. 
6) Barwa, Maska do twarzy- Produkt Pełnowymiarowy. Cena:3,99zł/2x5ml
Ostatnio jestem wierna glinkom i rzadko kiedy sięgam po drogeryjne maseczki, więc jeszcze nie miałam okazji jej używać.

7) No36, Jedwab w sprayu do stóp- Produkt Pełnowymiarowy. Cena: 8zł/75ml
Według mnie to bardziej kosmetyczny gadżet, który ma chronić nasze stopy przed odciskami i otarciami. Spróbuję przy najbliżej okazji do założenia szpilek. ;)

+ lusterko Venezia i tabletki przeciwko nadmiernej potliwości Pharmacy Laboratories, które są według mnie tak idiotycznym pomysłem, że nawet nie umieszczałam ich na zdjęciu... 


Prym w majowym pudełku według mnie bezapelacyjnie wiedzie gąbka konjac. To już druga, której mam zamiar używać. Trafiła mi się wersja aloesowa, wcześniej używałam wersji do skóry trądzikowej z węglem aktywnym, której poświęciłam oddzielny post. Jeśli macie ochotę przeczytać o niej coś więcej, odsyłam Was TUTAJ

Na plus zaliczam również lakier do paznokci marki Indigo, której do tej pory nie znałam nawet ze słyszenia. Muszę przyznać, że jest naprawdę całkiem niezły. Kryje już przy jednej warstwie i w miarę szybko wysycha. Trwałość nie powala na kolana, bo lakier trzyma się na paznokciach do 4 dni, ale piękny, klasyczny kolor rekompensuje wszystko. ;)   


Pozostając w temacie produktów z Shiny, nie mogę nie wspomnieć o nawilżających skarpetkach, które znalazłam bodajże w marcowej edycji pudełka. Jestem nimi naprawdę zachwycona! Firma Świt Pharma spisała się na medal. :) Skarpetki znakomicie nawilżają, zmiękczają i odżywiają stopy. Efekt powalił mnie na kolana (muszę jednak zaznaczyć, że moje stopy nie są bardzo wymagające) i na pewno zafunduję sobie jeszcze jedną taką kurację przed wakacyjnym wyjazdem. W połączeniu z dobrze nawilżającym kremem do stóp i fajnym peelingiem tworzą naprawdę niezłe pielęgnacyjne trio. :) 

Krem Effaclar K La Roche- Posay zawiera retinol z kwasami LHA i ma za zadanie zapobiegać nawrotom niedoskonałości. Jest dla mnie świetnym uzupełnieniem kuracji Effaclarem Duo. Używam go w dni kiedy moja skóra ma się trochę lepiej i muszę Wam powiedzieć, że cały ten duet sprawdza się u mnie doskonale, cera wygląda o niebo lepiej niż jeszcze rok temu. Seria Effaclar jest moim wielkim odkryciem ostatniego roku i muszę przyznać, że na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie bez tych dwóch produktów codziennej pielęgnacji.

Żel do mycia twarzy Ziaja liście manuka to według mnie tańszy i trochę gorszy pod względem składu zamiennik żelu marki Biolaven, o którym wspominałam Wam wyżej. Co nie zmienia faktu, że jest zdecydowanie godny polecenia, jeśli szukacie niedrogiego, dobrego, drogeryjnego produktu do oczyszczania twarzy. Dobrze oczyszcza skórę, nie podrażnia jej i nie przesusza. Nie zauważam co prawda w czasie jego używania żadnych nadzwyczajnych pielęgnacyjnych rezultatów, ale jako codzienny "oczyszczacz" sprawdza się bez zarzutu i jeśli nie wymagacie od produktów tego typu zbyt wiele, to z czystym sumieniem mogę go Wam polecić. Jest bardzo wydajny, łatwo się aplikuje, dobrze się pieni i dorwiecie go w każdym Rossmannie, często za mniej niż 8 zł. ;) 

Maszynka Wilkinson - Xtreme3 Coconut Dream- nigdy nie pokazywałam Wam tego typu produktów, bo do tej pory sprawdzały się u mnie nawet najtańsze jednorazówki z Biedronki, ale ostatnimi czasy moja skóra przeszła jakąś totalną metamorfozę i każda, dosłownie każda maszynka (bez znaczenia jakiej pianki czy żelu używałam) fundowała mi takie podrażnienie, że szkoda gadać... Aż trafiłam na tą. ;) Według mnie to numer jeden z tym przedziale cenowym (4 szt około 18 zł)! Nie wiem jak Wy, ale ja wyobrażam sobie wydać na maszynkę 50 zł, bo maszynka to dla mnie tylko maszynka. Chyba jeszcze nie dorosłam do takiej decyzji. ;) 
Wracając jednak do samej golarki- naprawdę ciężko jest się nią zaciąć. Jest ostra, ale nie podrażnia skóry, ma elastyczną główkę, gumową rączkę i wygodnie leży w dłoni. Starcza na długo, wolno się tępi i naprawdę pachnie kokosem. ;) Koniecznie spróbujcie, ja jestem z niej naprawdę nieziemsko zadowolona i nie zamierzam szukać już niczego lepszego, polecam!

Odżywczy balsam pod prysznic Eveline Argan Oil- według mnie bije na głowę napakowane parafiną balsamy Nivea, których fenomenu zupełnie nie rozumiem. Nie nawilża może tak dobrze jak tradycyjny balsam czy masło, ale mimo wszystko to nawilżenie i odżywienie jest wyczuwalne. Świetny w czasie upałów i sesji, kiedy rozpisany plan dnia nie przewiduje czasu na wchłonięcie się balsamu. ;) Na plus zaliczam również wygodne opakowanie z pompką, całkiem niezły skład, przyjemny zapach i stosunek wydajności do ceny. Również w tej kwestii wypada o niebo lepiej od słynnego produktu Nivea. Znacie, używałyście? Jestem ciekawa jakie Wy macie zdanie na jego temat. 

Znacie któregoś z bohaterów dzisiejszego posta? Znaleźli się tu i Wasi ulubieńcy? Odkryłyście ostatnio jakieś kosmetyczne perełki? Czekam na Wasze komentarze!


Mój INSTAGRAM

http://instagram.com/sonnaillee
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...