Wiem, wiem- obiecałam Wam dodać ten post wczoraj, ale uwierzcie mi na słowo- po prostu nie miałam siły. Mam za sobą ciężki tydzień, a kolejny wcale nie będzie łatwiejszy. Nie mniej jednak staram się nie popaść w końcowozimową depresję i dzielnie witam marzec. Zarywam wieczory (przeklinając chwilami swoje studia), wcześnie zwlekam się z łóżka, wypijam w pośpiechu kawę, a potem uśmiecham się pod nosem i cieszę ze słońca, które w tym tygodniu końcu do nas zawitało. Od czasu do czasu pozwalam sobie nawet na "małe" przyjemności, ale o nich dopiero w następnym poście.
Dzisiaj projekt DENKO. Jeśli jesteście ciekawe co udało mi się zużyć w minionym miesiącu, to oczywiście zapraszam do czytania. :)
W lutowym zużyciach króluje Isana i Ziaja, w gruncie rzeczy jedne z moich ulubionych tańszych firm drogeryjnych. Znalazł się też mój KWC z biedronki i jeden odludek z Perfecty, od którego może zacznę.
Maseczka głęboko nawilżająca z sokiem aloesowym i kwiatem pomarańczy Perfecta
Nałożona dość grubą warstwą na twarz wystarczyła mi na trzy użycia. Co mogę o niej powiedzieć? Przede wszystkim spełnia swoje podstawowe zadanie- nawilża. Ja nakładam ją zawsze na noc, na około 15-20 minut, a później za radą producenta nie zmywam jej tylko delikatnie wklepuję w twarz. Rano cera wygląda zdecydowanie lepiej, jest gładsza i rzeczywiście nawilżona. Nie jest to co prawda jakiś wielki efekt wow, ale jak dla mnie zupełnie wystarczający. Plus za przyjemny zapach i za to, maseczka mnie nie podrażniła i nie uczuliła, co dość często mi się zdarza. Na pewno zaopatrzę się w kolejne saszetki.
Płyn micelarny BeBeauty
Pojawił się w moich ulubieńcach ostatnich dwóch miesięcy (
KLIK). Jest niedrogi i naprawdę godny uwagi! Jeśli chcecie przeczytać o nim więcej to odsyłam do poprzedniego posta, za jakiś czas pojawi się też pewnie osobna recenzja. :)
Płyn micelarny Ziaja Ulga
Jak dla mnie bubel... Według producenta przeznaczony do skóry wrażliwej, a okropnie, naprawdę okropnie podrażniał mi oczy. Ostatecznie zużyłam go do demakijażu twarzy, zastępował mi też czasem tonik, bo do oczu po prostu po prostu nie byłam w stanie go używać Nie zmywał też makijażu jakoś specjalnie. Ze swoje strony- odradzam. Polecam natomiast wersję oliwkową micela Ziaji, jest naprawdę fajna.
Krem Kozie Mleko (1 nawilżanie) Ziaja
To, że wracam do niego za każdym razem kiedy wykończę słoiczek, mówi chyba samo za siebie. :) Recenzja
TU.
Tonik BIOalesowy Ziaja
Podobnie jak w przypadku kremu- nie jestem w stanie zliczyć ile opakowań tego produktu już zużyłam. W pełni spełnia moje oczekiwania i nie zamierzam szukać droższego odpowiednika.
Krem do rąk z kwiatem pomarańczy ISANA
Po genialnej wersji migdałowej spodziewałam się od Isany czegoś więcej sięgając po ten krem. Niestety się zawiodłam. Konsystencja rzadsza, nawilżenie słabsze i krótkotrwałe, do tego zapach niezbyt przyjemny (ziołowy?). Na plus przemawia natomiast cena. Nie jest to jakiś zły produkt, ale w porównaniu do poprzedniej edycji limitowanej wypada po prostu słabiej. Odkupić go nie odkupię, ale chętnie wypróbuję wersję z mocznikiem, wiele dziewczyn ją poleca.
Żel pod prysznic z żurawiną i białą herbatą ISANA (edycja limitowana)
Kupiłam go jakoś w okresie świąt i tak jak ze wszystkich żeli tej firmy i z tego byłam zadowolona. Ładnie się pieni, jest wydajny, niedrogi i nie przesusza skóry. Zapach ciekawy, przyjemny, może nie do końca w moim guście, bo bardziej kwaśny niż słodki, ale był fajną odmianą od wszystkiego co czekoladowo-waniliowo-kokosowe. Jestem na tak. :)
I na koniec wisienka na torcie czyli Krem do ciała z masłem Shea i kakao ISANA
Pokochałam ten produkt od pierwszego użycia, do tego stopnia że znalazł się w moich ulubieńcach nie tylko któregoś z poprzednich miesięcy, ale i całego roku.
Niesamowita wydajność + genialny zapach + fajny skład (brak parafiny) + dobre właściwości nawilżające = 5+
Jest to takie prawdziwe mazidło do ciała, które dość długo się wchłania i pozostawia na skórze lekką warstewkę, a ja zimą potrzebuję dokładnie czegoś takiego!
Pod koniec opakowania (pół litrowego dodajmy) już trochę mi się ten krem "przejadł", ale za jakiś czas na pewno do niego wrócę. Świetny produkt, ISANA spisała się na medal. :)
I to już cała lista moich lutowych zużyć. Może nie jest tego jakoś szalenie wiele, ale biorąc pod uwagę że luty miał tylko 28 dni, jestem z siebie całkiem zadowolona.
A jak tam Wasze zużycia? Pochwalicie się? :)