30 wrz 2011

DENKO, a cieszy.

Wy też czekacie na weekendy jak na zbawienie? Ja dosłownie odliczam godziny, jakie dzielą mnie od ostatniego dzwonka i wolnego, piątkowego popołudnia. Nawet perspektywa soboty i niedzieli spędzonych w książkach w tym momencie wydaje się mniej przytłaczająca. Zamierzam poświęcić ten wieczór wyłącznie sobie i swoim przyjemnościom, nie ma mnie dla nikogo! Długa kąpiel, maseczka i tabliczka czekolady- tak, to jest to o czym marzę! :) Ale zanim, chciałam pochwalić Wam się dwoma denkami, jakich udało mi się dobić w tym tygodniu. Tylko dwa, ale jak cieszą! :)

Szampon szczęśliwe zakończenia do włosów długich i rozdwajających się Herbal Essences. Lubię go za śliczny zapach i bardzo fajne opakowanie. Jest wydajny, dobrze oczyszcza włosy, pozostawia je mięciutkie i pachnące. Słyszałam na jego temat sporo negatywnych opinii, jednak ja byłam z niego zadowolona. Bardzo lubię też odżywki z tej serii, razem tworzą całkiem fajny duet. Przyzwoity, wydajny, niedrogi szampon. Robi swoją robotę, jednak serc przeciwniczek SLSów na pewno nie podbije. Czy kupię go ponownie? Myślę, że jeszcze kiedyś zagości na mojej łazienkowej półeczce.

Mleczko do ciała do skóry suchej i normalnej Kozie Mleko Ziaja. Ci który regularnie zaglądają na mojego bloga, doskonale wiedzą, że kocham całą tę serię. Począwszy od balsamu, kremu do rąk, poprzez ten do twarzy, a ostatnio także pod oczy. Nikogo więc nie zdziwi, że zauroczyłam się też w tym mleczku i w jego niesamowicie wygodnym opakowaniu (które zresztą można ponownie wykorzystać). Nie mam do tego produktu absolutnie żadnych zastrzeżeń. Odpowiada mi zarówno zapach, konsystencja jak i nawilżanie, które jest tutaj przecież najważniejsze. Piątka z plusem, bez dwóch zdań! :)

Zużywanie w tym miesiącu idzie mi wyjątkowo dobrze. Powolutku dobijam już kolejnych denek, mając z tego wszystkiego ogrom radości i satysfakcji. Projekt DENKO to cholernie fajna sprawa, nie uważacie? :)

27 wrz 2011

Sonnaille testuje, czyli o nowych współpracach.

Dotrzymuję danego Wam słowa harcerza i zaczynam pozbywać się zaległości. Pierwszy (mówią, że najtrudniejszy) krok już uczyniony- zdjęcia zrobione i zgrane. Zdrowie powolutku wraca, chęci też nie brakuje, także powinno pójść jak z płatka. Gdyby jeszcze tylko doba trwała trochę dłużej!
Przygotowałam dla Was dzisiaj, dawno już obiecywany post dotyczący kosmetyków jakie testuję w ramach współpracy z pewnymi firmami. O jednej z nich na blogu wielokrotnie już wspominałam, z dwiema kolejnymi swoją przygodę dopiero zaczynam. Ale zanim przejdę do sedna, muszę (i chcę!) podziękować Wam za wszystkie miłe słowa, jakie otrzymałam od Was w komentarzach pod ostatnią notką. Dały mi niesamowitą dawkę energii, nic tylko góry przenosić! Aż na serduchu robi się cieplej. Pewnie już wspominałam, ale naprawdę jesteście niesamowitą publicznością! Dziękuję Kochani! :)

Na pierwszy ogień idzie Fitomed. Po zrecenzowaniu kosmetyków do pielęgnacji włosów, o których możecie przeczytać TUTAJ, postanowiłam wypróbować produkty do twarzy. Wybrałam sobie odświeżająco-oczyszczający płyn z kwiatu pomarańczy, przeznaczony do cery tłustej oraz tradycyjny krem nawilżający z tej samej serii. Oba produkty stworzone zostały na bazie naturalnych składników, mają oszczędny skład i bardzo przyjemny, ziołowy zapach. Pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne, więcej na ich temat już wkróce. :)

Znany wszystkim doskonale szlachetny Synesis. Na tę przesyłkę czekałam już od czerwca, bo właśnie wtedy, dzięki uprzejmości Pani Marii nawiązałam współpracę z firmą. Do testowania otrzymałam eliksir pod oczy z olejkiem z róży damasceńskiej z 22 aktywnymi składnikami oraz próbkę perfum Białe Molo. O magicznym eliksirze zbyt wiele powiedzieć na razie nie mogę, jeżeli natomiast chodzi o perfumy, to muszę stwierdzić, że zapach jest wręcz obłędny! Zakochałam się w nim od pierwszego użycia i jestem właściwie pewna, że na próbce się nie skończy! Coś pięknego! :)
O samej firmie jak i oferowanych przez nią produktach możecie przeczytać TUTAJ, zachęcam.

Na koniec Mollon Cosmetics- marka kosmetyków do makijażu stworzonych na bazie francuskich technologii. Oferuje produkty do twarzy, ust, oczu i paznokci w szerokiej gamie kolorystycznej i atrakcyjnych cenach. Po wymianie kilku maili z Panią Jolantą, dotarła do mnie paczuszka z lakierem do paznokci z ekstraktem z bambusa w odcieniu #13 Lavender Hills i szminką w kolorze charakterystycznym dla stylu pin-up, a mianowcie #1 Różany Koktajl. Wielkie testowanie czas zacząć! :)
Tymczasem wracam do słówek z niemieckiego i streszczenia lektury. Muszę jakoś przebrnąć przez te dwadzieścia sześć stron! Życzcie mi powodzenia! Tak jak uwielbiam książki i pochłaniam je jedna za drugą, tak pozytywistyczny i modernistyczny kanon zupełnie do mnie nie przemawia. Do następnego razu Słoneczka! :*

24 wrz 2011

Post z serii "poznaj mnie lepiej".

Tak jak w tytule. Dobry kawał czasu temu zostałam wyróżniona przez przesympatyczną simply_a_woman i zaproszona do zabawy, która jak Kinga zauważyła, jest zlepkiem kilku starszych TAGów, swego czasu krążących po blogspotowym świecie. Pięknie dziękuję Ci kochana za tę nominację i przepraszam, że tak długo zwlekałam z odpowiedzią! :* Jeżeli jesteście ciekawi co Sonnaille w duszy gra, to zapraszam do czytania. :)

Kilka swoich słodkich tajemnic zdradziłam już TUTAJ i TUTAJ. Czas na ciąg dalszy.

CZĘŚĆ PIERWSZA- siedem faktów o mnie

1. Prawdziwa ze mnie kolekcjonerka wspomnień. Staram się uwieczniać każdą wyjątkową chwilę, prowadzę pamiętnik, suszę kwiaty i zbieram wszelkiego rodzaju drobiazki kojarzące mi się z danym wydarzeniem, czasem lub miejscem. Poza tym uwielbiam stare książki i czarno-białe zdjęcia. Mają duszę.

2. Chyba jak każda kobieta, marzę o ślubie jak z bajki. Kiedy łapie mnie wieczorna chandra, zanim zasnę, wyobrażam sobie siebie w koronkowej sukni, z welonem do kostek, jasnym kwiatem we włosach i wyjątkowym mężczyzną obok. Nie pogardzę też malowniczą okolicą, starym kościółkiem i karetą z białymi końmi.

3. Największa przyjemność zaraz po zakupach? Wieczór w ciepłym łóżku, z pudełkiem lodów czekoladowych, kubkiem gorącego kakao, dobrą książką i bliską osobą obok. Moje osobiste siódme niebo. 

4. Mam fioła na punkcie koronkowych ubrań, falbanek, kokardek, kwiatowych motywów i wszystkiego co retropodobne. Uwielbiam jasne kolory, dodatki vintage, a na punkcie pikowanych torebek i pierścionków z różyczkami wręcz zbzikowałam! Czyżby nadal było we mnie coś z małej dziewczynki?

5. Mimo, że każda pora roku ma w sobie coś wyjątkowego, zawsze najbardziej tęsknię za latem. Już teraz brakuje mi tej beztroski, bezchmurnego nieba, ciepłej trawy pod stopami, smaku truskawek, zapachu polnych kwiatów i długich wieczornych spacerów...

6. Kiedy mówię, że chciałabym mieszkać w starej kamienicy, ludzie mają mnie za dziwoląga. Co ja na to poradzę, że za mały, przytulny kącik oddałabym villę z ogrodem? Białe łóżko z baldachimem i stosem poduszek, wygodny fotel, stary regał na książki i wszędzie pełno świeczek- tak, to jest to.

7. Najważniejsza w życiu jest dla mnie miłość. Uważam, że wszystko traci sens, jeżeli nie ma się obok siebie osoby, którą się kocha, która daje nam wsparcie i jest naszym dopełnieniem. Przecież "kochać i być kochanym to czuć słońce z dwóch stron".


CZĘŚĆ DRUGA- pytania
Twój ulubiony kolor? Pastele, beże, kremy.
Ulubiona piosenka? Aktualnie "Down" Jason Walker. Słucham jej od ponad dwóch miesięcy, a za każdym razem tak samo się rozpływam.
Nazwa ukochanego deseru? Do pełni szczęścia wystarczy mi właściwie nutella. Prosto ze słoika.
Co Cię najbardziej wkurza? Udawanie kogoś kim się nie jest, wpieprzanie nosa w nie swoje sprawy, ocenianie ludzi po pozorach, egoizm, nieuczciwość. W sobie? Naiwność.
Gdy jest Ci smutno to? Płaczę. W poduszkę, w czyjeś ramię, w głos...
Ulubione zwierzę? Mój jedyny, najwspanialszy, niepowtarzalny pies! Kundelki są najkochańsze, najwierniejsze i najbardziej wdzięczne.
Czarny czy biały? Hmm. Zależy.
Twój największy lęk? Boję się właściwie wszystkiego. Burzy, pająków, zamkniętych pomieszczeń. Jednak chyba najbardziej obawiam się utraty kogoś bliskiego.
Twoja najlepsza cecha? Wrażliwość.
Codzienna postawa? Łap chwile.
Czy jest perfekcja? Doskonałością.
Grzeszna przyjemność? Zakupy! I słodycze. :)

Jako, że biorę udział w zabawie na pewno już jako ostatnia, pozwolę sobie nikogo nie tagować. Chyba, że ktoś ma ochotę, to zapraszam! :)
Chciałam jeszcze podziękować Wam za wszystkie komentarze i maile z życzeniami powrotu do zdrowia. To naprawdę miłe! Jesteście kochane Dziewczyny! :*
*zdjęcia pochodzą z portalu weheartit.com

22 wrz 2011

Wyniki rozdania pod patronatem firmy Fitomed.

Kochani, żeby nie przedłużać, podziękuję Wam tylko zainteresowanie rozdaniem i liczny udział w nim. Strasznie żałuję, że nagroda jest tylko jedna! Najchętniej obdarowałabym Was wszystkie! Jesteście niezastąpione! :) Obiecuję kolejne niespodzianki już niebawem, a póki co...

Ziołowy zestaw kosmetyków do pielęgnacji włosów od firmy Fitomed wygrywa:



Serdecznie Ci gratuluję i już wysyłam do Ciebie maila! :)
Na odpowiedź czekam zgodnie z umowa, trzy dni.

Przypominam również, że biorąc udział w rozdaniu zobowiązałaś się do zrecenzowania otrzymanych produktów na swoim blogu lub/i na portalu wizaż.pl

Na zakończenie jeszcze raz dziękuję firmie Fitomed za ufundowaną nagrodę i zmykam do łóżka- jakby problemów było mało, rozłożyła mnie jeszcze choroba. Życzcie mi powrotu do zdrowia! Nie mam czasu chorować! :(

20 wrz 2011

Porzeczka, kiwi, grejpfrut i morela, czyli 100% owocowej przyjemności!

Tak, wiem. Obiecałam Wam post dotyczący współprac, jakie udało mi się nawiązać ostatnimi czasy. Wsadźcie do więzienia dla gołosłownych, albo zabijcie, ale zwyczajnie nie miałam czasu naładować aparatu, nie mówiąc już o zrobieniu zdjęć. Przepraszam! I wierzcie lub nie, ale w najbliższych dniach postaram się nadrobić wszelkie blogowe zaległości. Słowo harcerza! Albo raczej zawalonej obowiązkami i śmiertelną dawką biologii maturzystki. :<
Dzisiaj troszkę owocowo. Jako, że na blogach prawdziwą furrorę robią doskonale wszystkim znane peelingi do ciała Joanny, postanowiłam pozostać w klimacie miąższów, pestek i soczystej przyjemności i przygotowałam dla Was mini recenzję balsamów z tej samej serii, a mianowicie jest to seria body Naturia. Zainteresowani? Zapraszam do czytania. :)

Podobnie jak w przypadku peelingów, największym plusem tych produktów, jest niewątpliwie  ich cena. O ile dobrze pamiętam za każde opakowanie balsamu zapłaciłam około 6 zł. Czyli jak barszcz. Plus numer dwa? Śliczny, orzeźwiający, owocowy zapach. Porzeczka, kiwi, grejpfrut i nie wypróbowane jeszcze przeze mnie truskawka i pomarańcza. Krótko mówiąc, do wyboru do koloru. Balsamy są naprawdę wydajne, szybko się wchłaniają pozostawiając skórę miekką i przyjemną w dotyku. Nie mają co prawda jakichś spektakularnych właściwości nawilżających, ale w przypadku niezbyt wymagającej skóry, na pewno się sprawdzą. Ja bardzo często do nich wracam, wersję grejpfrutową miałam już chyba cztery razy. Mój mężczyzna wprost szaleje za tym zapachem. :) Polecam!

A jeśli już jestem przy owocach, to nie mogłabym nie wspomnieć o jednym z moich ulubionych lakierów do paznokci. Mowa oczywiście o numerku #06 z serii Tropic od Celii. Kolorek przypomina mi morelę wymieszaną z jogurtem i jestem w nim totalnie zakochana! Odcień, aplikacja, trwałość i oczywiście cena dają mi absolutne sto procent zadowolenia. Posiadam jeszcze brata miętuska, ale na pewno zaopatrzę się w więcej odcieni. Niech je tylko dorwę! :)


A Wam jak się podoba? :) I co sądzicie o wyżej wspomnianych balsamach? Znacie je? Lubicie? Chętnie poznam Wasze opinie!

PS. Przypominam, że do północy można jeszcze wziąć udział w moim rozdaniu pod patronatem firmy Fitomed. Szczegóły TUTAJ. Wyniki zostaną ogłoszone jutro, albo w czwartek. Powodzenia! :)

16 wrz 2011

Na poprawę humoru.

Chyba dopadła mnie przedjesienna chandra. Nadmiar obowiązków zrobił swoje. Na zmianę płaczę, krzyczę i wyżywam się na wszystkich dookoła. Oberwał nie tylko TŻ i siostra, ale i pies, ducha winny zresztą. Chcąc położyć kres okropnemu samopoczuciu, ledwo żywa, z mroczkami przed oczami postanowiłam zajrzeć do Rossmanna i Biedronki. Po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że zakupy są lekiem na całe zło. A jeśli nie lekiem, to przynajmniej chwilowym znieczuleniem!

Jako, że mój antyperspirant jest już na wykończeniu, postanowiłam zaopatrzyć się w nowy. Wybór padł na Garnier mineral extra care. Producent obiecuje 48 godzinną ochronę i zapewnia, że będzie łagodził i chronił skórę pod pachami, szczególnie po depilacji. Hmm, zobaczymy.
Produkt numer dwa to regenerujący balsam do ciała BeBeauty z serii green nature. Wkładając go do koszyka, zupełnie "zapomniałam" o ilości mazideł do ciała, jakie muszę zużyć. No cóż, będzie musiał cierpliwie poczekać na swoją kolej. :)
Trójeczka, to najlepszy zakup dnia dzisiejszego. Gdy z ciekawości sięgnęłam po zapach Heat Rush Beyonce, nie potrafiłam go sobie odmówić! Cudowna, słodka, niesamowicie ciepła nuta. Będzie mi przypominać upalne, wakacyjne wieczory. Zauroczyłam się, niewątpliwie.

Kupiłam też kolejną już buteleczkę, ubóstwianego przeze mnie ostatnimi czasy, podkładu Max Factor Smooth Effect w odcieniu #55 Buff Beige i szminkę Rimmell Nude Delight numerek #700. Jeżeli chodzi o podkład, to pozostanę mu wierna conajmniej do okresu jesienno-zimowego, kiedy to mam zamiar spróbować w końcu Revlona Color Stay. Szykuję dla Was małą recenzję tego produktu, szczegóły już niebawem. :) Natomiast szmineczka była na mojej liście życzeń już od dawna. Kolorek jest naprawdę prześliczny! Kto wie, może wygra z moją nudziakową ulubienicą firmy NYX? :)

Nie byłabym sobą, gdybym wróciła bez lakierów do paznokci! Tym razem skusiłam się na bardziej stonowane odcienie. Wybrałam brudny róż (#32) i dojrzałą śliwkę (#392) z ceramicznej serii Butterfly. To mój absolutny debiut, jeśli chodzi o przygodę z produktami tej firmy, zobaczymy jak się sprawdzą. Cena? 2,50 zł za sztukę.

I powiedzcie, jak można żyć bez zakupów? :)

PS. Właśnie odebrałam dwie paczuszki z produktami do testowania firmy Synesis i Mollon Cosmetics. Więcej informacji na temat tych współprac już w najbliższej notce.

13 wrz 2011

Zużycia ostatnich tygodni.

Nie potrafię powiedzieć jak długo czekałam na tak piękne, ciepłe, słoneczne i uwaga: wolne popołudnie! Aż chce się żyć! Uporałam się z wędlowodorami i replikacją materiału genetycznego i resztę dnia zamierzam przeznaczyć na dłuuuuugi spacer. Niech będzie momentem wytchnienia i uwiecznieniem kojącego zmęczenia po ciężkim weekendzie i niezbyt udanym poniedziałku. Ale zanim zniknę, przybywam do Was z małym przeglądem zużyć ostatnich tygodni- czas spojrzeć prawdzie w oczy. :)

Muszę Wam powiedzieć, że jestem bardzo dumna z ilości produktów jakich udało mi się dobić denka w przecięgu tych dwóch miesięcy. Moja duma jest o tyle większa, że znalazł się wśród nich balsam do ciała i sztyft do ust. Bo jak wiecie, zużywanie tego typu kosmetyków idzie mi naprawdę cholernie opornie. Ale żeby nie przedłużać, zaczynajmy.

* Dezodorant Invisible Dry Dove- przyzwoity produkt. Rzeczywiście nie postawia plam na czarnych ubraniach, jest dość wydajny i całkiem przyjemnie pachnie. Aczkolwiek nie wiem czy jeszcze do niego wrócę.
* Pianka do golenia Isana- mój numer jeden jeżeli chodzi o depilację. Pisałam już na jej temat tyle ochów i achów, że nie chcę się powtarzać.
* Zmywacz do paznokci SENSIQUE- również mój ulubieniec, już zaopatrzyłam się w kolejne opakowanie.
* Balsam do ust czekolada i pomarańcza Yves Rocher (wybaczcie zdartą naklejkę)- ślicznie pachnie i fajnie smakuje. Nawilżanie również bez zarzutów. Kojarzy mi się ze świętami Bożego Narodzenia, być może skuszę się na kolejne opakowanie bliżej grudnia. :)
* Krem intensywna pielęgnacja bardzo suchej skóry Garnier- pisałam o nim TUTAJ.
* Krem wzmacniający do rąk i paznokci z kreatyną Kolastyna- nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że się skończył! Kupiła mi go kiedyś mama w dwupaku i używałam go i używałam, końca nie było widać. Cholernie mi się "przyjadł". I ten różany zapach...

* Płyn micelarny z Perfecty- to już trzecie zużyte opakowanie. Mój bezwzględny numer jeden jeśli chodzi o demakijaż. I nic więcej chyba nie trzeba dodawać. :)
* Żel- krem do mycia twarzy Nivea Yisage- nie był zły, ale drugi raz go nie kupię. Pomimo tego, że opakowanie "stoi do góry nogami", bardzo ciężko jest wydobyć z niego produkt do końca. Grzebanie paluchami było niestety nieuniknione.

* Balsam DrySkinSOS z olejkiem ryżowym AVON- jeden z lepszych balsamów jakie miałam przyjemność używać. Bardzo szybko się wchłania i naprawdę dobrze nawilża. Plus za delikatny, nienachalny zapach. Mimo wszystko cieszę się, że się z tym Panem żegnam. Zwyczajnie mi się znudził. A wszystko za sprawą ogromnej, czterystamililitrowej butli. Dla ceniących sobie wydajność będzie strzałem w dziesiątkę. :)
* Kremowe mydło pod prysznic energia pomarańczy Ziaja- świetne, świetne i jeszcze raz świetne. Idelane na poranny, orzeźwiający prysznic. Chętnie wypróbuję inne wersje zapachowe.

* Szampon Aqua Light Pantene- był w moich ulubieńcach czerwca, bardzo często do niego wracałam, ale muszę przyznać, że ostatnio zauważyłam, że strasznie wysusza mi włosy. Być może przyczyna leży gdzieś indziej, ale mimo wszystko na razie mówię mu "do widzenia".
* Odżywka wymarzona objętość z ekstraktem z guarany i różowego grejpfruta- od taka, zwyczajna odżywka do niezbyt wymagających włosów. Ostatnimi czasy służyła mi także do depilacji.

I to by było na tyle Kochani. Dwanaście denek, dwanaście pretekstów do zakupu następnych produktów. I to właśnie te preteksty są tym, co najbardziej lubię w zużywaniu! :) Szykuje się "mały" napad na Rossmanna. Relacji możecie spodziewać się w najbliższym czasie. :)
A tymczasem zapraszam do wzięcia udziału w moim rozdaniu, której patronuje firma Fitomed. Do wygrania ziołowy zestaw do pielęgnacji włosów koloryzowanych i nie tylko. Szczegóły TUTAJ.



10 wrz 2011

Lakiery Golden Rose pokonane!

Więcej mnie tu ostatnio nie ma niż jest, ale uwierzcie na słowo, że brakuje mi czasu na cokolwiek. Zapomniałam już ile przyjemności daje wieczorne paradowanie w maseczce na twarzy, nie mówiąc już o  zwykłym wyjście na zakupy. Biologia, chemia, biologia, chemia i tak w kółko. Idzie zwariować.
Mam masę pomysłów na nowe posty, a przy tym milion zaległych: cztery TAGi, projekt DENKO i całą listę recenzji. Będę starać się powolutku wszystko, jak to mówią, "wprowadzać w życie". Póki co przepraszam Was za wszelkie zaniedbania w blogowaniu. Wracam do domu padnięta, ślęczę nad książkami, a wieczorem marzę jedynie o kąpieli i ciepłym łóżku. Brakuje mi nawet wolnej chwili na wyregulowanie brwi czy pomalowanie paznokci! A jeśli już o paznokciach mowa, to przygotowałam dla Was dzisiaj recenzję GENIALNYCH lakierów firmy Simple Beauty. Zachęcam do czytania. :)

zdjęcie pochodzi ze strony wehearit.com
Posiadam odcienie #400 i #401. I jestem w tych lakierach szczerze zakochana! Do tej pory moim bezwzględnym numerem jeden były lakiery firmy Golden Rose, szczególnie z serii proteinowej. I muszę przyznać, że SB biją je na głowę! Po pierwsze, za przepiękne kolory. Tak dobrze kryjących i idealnie pastelowych odcieni jeszcze nie miałam. Zresztą, zerknijcie sami. :)

Tutaj przesłodka poziomka o numerku #400.

A tu urocza pistacja z opalizującymi drobinkami we własnej osobie. Numerek #401.

Lakiery  posiadają precyzjny pędzelek, bardzo ładnie się aplikują. Nie tworzą smug, rozprowadzają się równomiernie i naprawdę przyzwoicie schną. Zmywanie również bez zarzutów. Są dobrze kryjące i trwałe. Pistacja utrzymała się na moich paznokciach w nienaruszonym stanie przez cztery dni! Noszę je na zmianę, praktycznie non stop. Przepięknie wyglądają na delikatnie opalonej dłoni. Już nie mogę się doczekać, kiedy zamówię kolejne odcienie. Błękit, róż, fiolet i łosoś muszą być moje! Kto wie, może nawet zaprzyjaźnie się z żółtym? :)
Jedyny minus to dostępność, nie spotkałam tych lakierów nigdy w żadnej drogerii. Można je zamówić w sklepie internetowym producenta w cenie 3,99 zł za sztukę. Przy okazji warto wrzucić do koszyka wodoodporne cienie, o których pisałam TUTAJ.
Gorąco zachęcam wszystkich do zakupu i pozdrawiam Was serdecznie z ciepłego łóżka. Udanego weekendu Kochani! :*

W tym miejscu dziękuję firmie Achtel, za udostępnienie mi tych produktów w celu ich przetestowania i zrecenzowania i jednocześnie zapewniam iż moja opinia na ich temat jest szczera i całkowicie obiektywna.

7 wrz 2011

Rozdanie pod patronatem firmy Fitomed.

Kochani, tak jak wspominałam w ostatnim poście, dzięki uprzejmości firmy Fitomed możecie wygrać nowy zestaw pełnowymiarowych produktów, w skład którego wchodzą: szampon i odżywka z wyciągiem z henny i herbaty do włosów koloryzowanych (odcienie ciemne). Więcej informacji o tych produktach znajdziecie TUTAJ oraz na stronie producenta.


ZASADY są bardzo proste.
Wystarczy być publicznym obserwatorem mojego bloga i zostawić pod tą notką komentarz, wraz z nickiem pod jakim mnie obserwujesz i  adresem e-mail (1 los).
Możesz zwiększyć swoje szanse na wygraną, dodając mój blog do blogrolla (+1 los) oraz umieszczając na swoim blogu zdjęcie i bezpośredni link do rozdania (+2 losy). W sumie można uzyskać 4 losy. Pamiętajcie, że 1 osoba=1 komentarz!

Rozdanie trwa do 20 września 2011r. do północy. Zwycięzca wyłoniony zostanie przez losowanie. Nagrodę wysyłam nawet na drugi koniec świata. :)

Uwaga!
Biorąc udział w rozdaniu zobowiązujesz się, w razie ewentualnej wygranej, do zrecenzowania otrzymanych produktów na swoim blogu lub/i na portalu wizaż.pl

Zachęcam wszystkich do wzięcia udziału zabawie, a firmie Fitomed jeszcze raz dziękuję za ufundowaną nagrodę. Powodzenia! :)

4 wrz 2011

Kosmetyki ziołowe- ujęcie pierwsze.

Jak już pewnie wiecie, dzięki uprzejmości Pani Moniki i firmy Fitomed, dwa tygodnie temu otrzymałam do testów zestaw produktów do pielęgnacji włosów koloryzowanych, a mianowicie szampon i odżywkę z wyciągiem z henny i herbaty (odcienie ciemne). Zacznijmy może od tego, co o kosmetykach mówi sam producent:
"Według serwisu kosmetykanaturalna.pl synergiczne działanie henny i herbaty nadaje włosom ciepłe kasztanowe refleksy oraz zapobiega wypłukiwaniu koloru. Oprócz właściwości barwiących wyciąg herbaciany i henny zawiera liczne sole mineralne i antyutleniacze, korzystnie wpływające na zdrowy wygląd włosów. Szampon wytwarza swoistą dla mydlnicy pianę i delikatnie myje włosy osłabione po koloryzacji."
Cena: 10,50 zł [250ml]
Skład: Aqua, Herbs extract, Coco glucoside, Cocamide DEA, Cocamidopropyl betaine, Sodium laureth sulfate, Propylene Glycol, Peg-7-glyceryl cocoate, Polyquaternium-7, Lactic acid, Fragrance, DMDM Hydantoin, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone.

"Odżywka zmniejsza łamliwość włosów osłabionych po koloryzacji, pogrubia je, przyspiesza ich porost, ułatwia rozczesywanie. Dłużej utrzymuje ciemny kolor fryzury, nadaje jej piękny, złocisty połysk."
Cena: 9zł [200ml]
Skład: Aqua, Herbs extracts, Cetearyl Alcohol, Dipalmitoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Ceteareth-20, Propylene Glycol, D-panthenol, Tocopheryl acetate, Fragrance, DMDM Hydantoin, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone.

Powiem szczerze, że podczas pierwszego użycia byłam przerażona. Co prawda szampon skutecznie myje i odświeża włosy, ma bardzo przyjemny ziołowy zapach i jestem łagodny dla skóry głowy, jednak po jego spłukaniu włosy były niesamowicie tępe i suche. Zastosowanie odżywki niewiele dało. Miałam olbrzymie problemy z rozczesaniem (efekt braku silikonów w składzie) i muszę przyznać, że trochę się zniechęciłam. Jednak efekt po wyschnięciu wynagrodził wszystko! Włosy były mięciutkie, lśniące, gładkie i co najważniejsze- nie obciążone. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że wolniej się przetłuszczały. Jeżeli chodzi o wpływ na kolor, to nie zauważyłam jakiegoś radykalnego pogłębienia się odcienia, być może dlatego że kończę dopiero pierwsze opakowania tych produktów. Mam natomiast wrażenie, że na włosach pojawiło się więcej refleksów i rzeczywiście farba się wolniej wypłukiwała. Co mogę jeszcze powiedzieć po dwóch tygodniach stosowania? Problemy z rozczesywaniem jak były tak są, jednak włosy wydają się zdrowsze, mocniejsze, nie wypadają, skóra głowy nie jest podrażniona, z czego bardzo się cieszę. Wydajność? Biorąc pod uwagę moje długie włosy i dość rzadką konsystencję produktów, powiedziałabym, że jest średnia. No i coś o czym nie mogę nie wspomnieć- byłam strasznie zaskoczona, kiedy spotkałam się z opinią, że kosmetyki brudzą ręczniki. Bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura! Kompletnie się z tym nie zgadzam!
Podsumowując: niedrogie, ziołowe produkty, o fajnym, oszczędnym składzie. Polecam posiadaczkom ciemnych włosków, nie tylko farbowanych oraz wszystkim tym, którzy poszukują kosmetyków przyjaznych dla skóry głowy i nie straszne im trudności z rozczesywaniem. :)
Czy kupię te produkty ponownie? Nie, ale tylko dlatego, że jestem na etapie rozjaśniania włosków i zwyczajnie zmieniam ich pielęgnację.

Te oraz inne inne ziołowe produkty do pielęgnacji włosów możecie kupić w sklepie internetowym firmy Fitomed. Znajdziecie tam też informacje na temat pozostałych kosmetyków z pogranicza zielarstwa i farmacji. Radzę jednak na jakiś czas wstrzymać się z zakupem, gdyż zgodnie z obietnicą, w najbliższych dniach na moim blogu pojawi się rozdanie, w którym będzie można wygrać te kosmetyki! Szczegóły już wkrótce! :)

Uciekam nadrabiać zaległości w komentowanie Waszych blogów. Miłego niedzielnego popołudnia Kochani! :*

W tym miejscu dziękuję firmie Fitomed, za udostępnienie mi tych produktów w celu ich przetestowania i zrecenzowania i jednocześnie zapewniam iż moja opinia na ich temat jest szczera i całkowicie obiektywna.

1 wrz 2011

Wakacyjni ulubieńcy!

Skończyło się spanie do dwunastej, chodzenie przez cały dzień w piżamach, bez wyprostowanych włosków i umalowanego ryjka. Koniec błogiego lenistwa, beztroski i czasu na nadrabianie książkowych zaległości. Żegnajcie wakacje, witaj szara codzienności! Przyznaję się bez bicia- przeraża mnie maturalna klasa i życie od weekendu do weekendu. Już teraz zaczynam tęsknić za ciepłym wiatrem, śniadaniami do łóżka i promieniami słońca na pościeli. Cholera, znowu odbiegam od tematu. Do rzeczy!

Nie wiem czy zauważyliście, ale w ubiegłym miesiącu nie pojawiła się notka z ulubieńcami. Chciałam zrobić takie wakacyjne podsumowanie, bez sensu było rozdzielać te produkty na lipiec i sierpień, bo i tak w większości by się powtórzyły. :) A więc zaczynajmy!
Jeżeli chodzi o pielęgnację włosów, to podobnie jak w czerwcu, króluje u mnie odżywka Wella Pro Series Repair. W dalszym ciągu uwielbiam też tonik nagietkowy z Ziaji, piankę do golenia Isana, maskarę Colossal od Maybelline i oczywiście swoje kremowe trio (RECENZJA) w składzie: krem masło kakaowe, kozie mleko i intensywna pielęgnacja bardzo suchej skóry firmy Garnier. Więcej o tych produktach możecie przeczytać TUTAJ. Co oprócz nich?

Na pewno spray przyspieszający opalanie masło kakaowe Ziaja. Niewątpliwie mój wakacyjny niezbędnik. Recenzję tego produktu znajdziecie TU.
Dwufazówkę z Ziaji zastąpiłam płynem micelarnym do demakijażu twarzy i oczu z Perfecty. I muszę przyznać, że bije ją na główę! Póki co mój absolutny numer jeden, doskonale radzi sobie nawet z wodoodpornymi kosmetykami, nie podrażnia i nie pozostawia tłustej warstwy. Polecam wszystkim, warto wypróbować. :)

Zaprzyjaźniłam się też z dobrze wszystkim znanym peelingiem do stóp BeBeauty i kremem do rąk z woskiem pszczelim i wapniem tej samej serii. Dobra jakość w niskiej cenie. Czego chcieć więcej?

Obecność tego Pana w tym poście też chyba nikogo nie zdziwi. A mowa o żelu micelarnym z Biedronki. Pokochaliśmy się od pierwszego użycia! Nie chcę zbyt wiele pisać na jego temat, gdyż planuję osobną recenzję. W pełni sobie na to zasłużył! (Wybaczcie, że wrzucam stare zdjęcie, ale zupełnie zapomniałam pstryknąć mu nowego :<)

Jeżeli chodzi o kolorówkę, to moimi KWC są produkty firmy NYX, a mianowcie szminka w odcieniu #522 circe  (KLIK) i kryjący korektor w słoiczku (KLIK). A zaraz za nimi uklasyfikował się brązujący róż essence w wersji dla blondynek.  

Swoje miejsce w czołówce mają też dwie kredki do oczu: wodoodporna Golden Rose w odcieniu #118 (turkusowa), idealna do kresek i rozcierania oraz automatyczna firmy essence w odcieniu #10 alomost famous, której używam do rozświetlania wewnętrznych kącików. Obie ubóstwiam nad życie! :)

No i na koniec lakiery. Tego lata na moich paznokciach królował kolor miętowy- Celia seria Tropic #03 na zmianę z wszelkimi odcieniami pomarańczu. Począwszy od soczystej mandarynki- Celia seria Tropic #06, aż po intensywny koral- Golden Rose seria proteinowa #326.

Ciekawa jestem, czy wśród moich ulubieńców znaleźli się i Wasi. Czekam na Wasze komentarze! :)

I z bólem serca uprzedzam, że może mnie tutaj teraz więcej nie być niż być, dlatego proszę o wyrozumiałość i już teraz przepraszam za zaległości w blogowaniu. Będę je nadrabiać w miarę możliwości, obiecuję! Trzymajcie się kochani! :*

Wyniki rozdania! Sprawdź, czy wygrałaś!

Zanim przejdę do samego sedna, a mianowicie długo wyczekiwanych przez Was wyników, chciałam z całego serca podziękować wszystkim za tak liczny udział w zabawie! Liczba zgłoszeń przeszła moje najśmielsze oczekiwania! W sumie, walczących o paletkę NYX było blisko 300 osób, co dało aż 879 losów. To znak, że nagroda przypadła Wam do gustu. Bardzo się cieszę! :) Niesamowicie dużo radości, daje mi też fakt, że ze stu pięciu obserwatorek, nagle zrobiło się Was ponad trzysta siedemdziesiąt i że tak wiele walczących dodało mnie do swojego blogrolla, tym bardziej że na blogspocie goszczę całkiem od niedawna. Jeszcze raz wielkie dzięki Dziewczyny, naprawdę to doceniam i obiecuję, że z całego serducha  będę starać się tego nie popsuć! :)

Chciałam jeszcze tylko zaznaczyć, że wszystkie zgłoszenia werfyfikowałam na biężąco. Dzisiaj po północy wyłączyłam możliwość dodawania komentarzy pod notką z rozdaniem i zgodnie z obietnicą wyłoniłam zwyciężczynię za pomocą maszyny losującej. Najwyższy czas przejść więc do wyników. :)

Paletka cieni Champagne&Caviar firmy NYX w eleganckiej kasetce z lusterkiem, prosto z aukcji allegro wędruje do...


Serdecznie Ci gratuluję i już wysyłam do Ciebie maila! Odezwij się do mnie jak najszybciej! :)
Jeżeli Estel nie skontaktuje się ze mną w ciągu 3 dni, nagroda zostanie rozlosowana ponownie.

A tym, którym się dziś nie udało, w ramach osłody obiecuję kolejne rozdanie tym razem pod patronatem firmy Fitomed, z którą współpracuję, już w najbliższych dniach! Szczegóły niebawem, czekajcie cierpliwie!

Tymczasem pozdrawiam Was cieplutko! Buziaki! :*
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...