Schyłek lata i początek polskiej jesieni, którą z roku na rok naprawdę kocham coraz bardziej, to dla mnie zawsze szczególny okres, niesie nowy etap i bardziej niż dzień moich urodzin czy przełom grudnia i stycznia uświadamia mi, że właśnie zamknęłam kolejny, roczny cykl. To czas gdy wszystko zwalnia, a ja powoli wyhamowuję po letnim szaleństwie. Jestem jakby trochę inna... Planuję, porządkuję, wspominam i jeszcze więcej marzę...
Długo zbierałam się z zamiarem napisania tego posta, a lepszego momentu niż pierwszy dzień października chyba nie będzie. Zapraszam Was zatem na bardzo wyjątkowy dla mnie wpis, do którego napisania zainspirował mnie niesamowity film Karoliny Baszak [KLIK].
***
Mam na imię Kasia i w lutym skończę 23 lata.
Jestem córką, siostrą, ciocią, przyjaciółką i zakochaną dziewczyną swojego chłopaka.
Jutro rozpocznę czwarty rok farmacji, a ten poprzedni, choć niesamowicie dał mi w kość, utwierdził mnie w przekonaniu, że jestem w dobrym miejscu i robię to co kocham.
Dokładnie rok temu, o tej samej porze, do moich własnych czterech kątów wprowadziła się zupełnie obca dziewczyna, która dziś jest mi niesamowicie bliska i którą mam wrażenie, że znam dosłownie od zawsze. To niesamowite, że na naszej życiowej drodze zupełnie przypadkiem pojawiają się TACY ludzie i że wystarczy zaledwie rok, by zżyć się z kimś tak bardzo, że nie dociera do nas jak wcześniej potrafiliśmy funkcjonować bez niego.
Choć ostatnie dwanaście miesięcy obfitowało w wiele życiowych sukcesów, cały czas bardzo mało wierzę w siebie i swoje możliwości. Często brakuje mi siły i odwagi, by pójść dalej, bywa też, że potykam się lądując nagle twarzą w bezradności...
Jestem życiową perfekcjonistką i uważam, że jednym z najgorszych uczuć w życiu jest niezadowolenie z samej siebie. Dlatego zawsze daję z siebie sto pięćdziesiąt procent normy.
Od roku działam na instagramie i z różną częstotliwością dzielę się z Wami ułamkami swojej codzienności. Lubię to miejsce, bo pozwala mi łapać małe chwile i wracać do nich każdego dnia.
Pokuszę się o stwierdzenie, że ostatni rok to najlepszy okres w moim życiu. Zaczęłam wierzyć, że wszystko co nas spotyka naprawdę ma jakiś sens, a marzenia rzeczywiście się spełniają.
Spędziłam niezapomnianego sylwestra w pięknej Krynicy Morskiej w najlepszym towarzystwie, a dzięki swojemu chłopakowi jeszcze bardziej zakochałam się w polskich górach zimą. To dzięki niemu moje życie pachnie szczęściem, a ja odkładam czasami na bok rozsądek i idę za głosem serca. Uwielbiam to, że uparcie walczy z moim poukładaniem i będąc moim zupełnym przeciwieństwem, idealnie mnie dopełnia.
Farmaceutyczny półmetek, magiczne walentynki, dzień moich urodzin i kilkudniowy pobyt w Jastarni to tylko kilka najlepszych wspomnień minionego roku.
Uwielbiam herbatę, ale coraz częściej zdradzam ją z małą czarną z mlekiem, której zapach chyba nigdy nie przestanie kojarzyć mi się z leniwymi porankami w domu.
Z własnym zakupoholizmem walczę już kilka dobrych lat, ale w tym roku wyhodowałam w sobie jeszcze większą miłość do butów, perfum i torebek. Nie potrafię wskazać ulubionych...
Miesiąc temu spełniłam jedno ze swoich największych marzeń i razem z Nim spędziłam niesamowity tydzień pod greckim niebem, na wymarzonej wyspie tysiąca plaż. Dziś wiem, że to dopiero początek Naszej greckiej przygody i moich greckich marzeń. Już snuję kolejne...
Cierpię na ogromną słabość do czekolady, pizzy i makaronów, ale w najbliższym roku chciałabym bardziej przyjrzeć się temu co jem i zmienić swoje nawyki żywieniowe. Planuję również częściej wkładać szpilki, zapuścić włosy i więcej się uśmiechać.
Poza tym pragnę po prostu, żeby nic się nie zmieniło... By Nasza dojrzewająca latami miłość nadal była prawdziwa, cierpliwa i silna, bo taka właśnie jest, by ważne dla mnie więzi i relacje nie zostały nadszarpane wzajemnym niezrozumieniem, a ja bym zasypiała ze spokojem w środku i budziła się z myślą, że jestem cholernie szczęśliwa.
Taka jestem dziś. W 2015 roku.
MÓJ INSTAGRAM