1 kwi 2016

Kosmetyczne perełki początku roku.

Przywiązanie to jeden z podstawowych powodów, dla których piszę ten post. Choć moja obecność tutaj już dawno straciła swoją regularność (a wraz z nią i wielu czytelników), ja nadal lubię tu wracać. Lubię i chcę, choć wcale nie ukrywam, że gdy cierpimy na wieczny "niedoczas", jest to nie lada wyzwaniem... Wiem jednak, że jest garść osób, które stale tu bywają i podglądając moją często mało interesującą codzienność, niecierpliwie czekają na kolejny odzew z mojej strony. I cudownie jest mieć tę świadomość. :)) Ale jest też druga kwestia... Odkąd blogowanie stało się modnym sposobem na życie, a instagram (który dla mnie jest swego rodzaju spacerem po wspomnieniach) zaczęły zalewać profesjonalne (a w mojej ocenie często mało prawdziwe i przekombinowane) zdjęcia, przestało być tu "po mojemu".  Często miewam wrażenie, że przestałam tu pasować... Blog nigdy nie był i nigdy nie będzie numerem jeden w moim życiu. Choć bardzo cenię sobie relację z Wami-odbiorcami, a tworząc to miejsce utrwaliłam tu jednocześnie dużą cząstkę siebie, swoich wspomnień, upodobań i planów, nadal jest tylko miłą odskocznią od codzienności. Codzienności wypełnionej niemal po brzegi studiami, w której trzeba znaleźć jeszcze czas na miłość, przyjaciół, rodzinę, odpoczynek... Niewykonalne. :P
Ale zanim stanę się prawdziwą królową marudzenia, zapraszam Was na dawno obiecywany i długo wyczekiwany post, w którym pokażę Wam kosmetyki, które zauroczyły mnie w ostatnim czasie. Jestem pewna, że uda Wam się wypatrzyć dla siebie coś ciekawego. Miłego czytania!


ANTYPERSPIRANT W KREMIE GARNIER NEO (soft cotton)- nie jestem szalenie wybredna jeśli chodzi o produkty tego typu, gdyż większość z nich sprawdza się u mnie bez zarzutów i zazwyczaj sięgam po to, co akurat jest w promocji. Tak było i tym razem. :) Antyperspirant w kremie to dla mnie zupełna nowość, którą wyjątkowo polubiłam! Na początku muszę zaznaczyć, że nie przepadam za antyperspirantami w sztyfcie (nie lubię uczucia jakie dają na skórze i faktu, że strasznie brudzą ciemne rzeczy), wydawało mi się, że będzie to produkt podobnego pokroju, więc miałam niewielkie obawy przed pierwszą aplikacją... na szczęście nowość od Garniera zupełnie ich nie przypomina. :) To całkowicie inna formuła, która według mnie bije na głowę produkty w kulce i sprayu! Wygrywa z nimi przede wszystkim pod względem wydajności i wygody w stosowaniu. Produkt przyjemnie się aplikuje, a oprócz tego, że robi to co robić powinien, to jest bardzo delikatny, nie podrażnia skóry (nawet bezpośrednio po depilacji), a do tego przepięknie pachnie! Serio, to chyba najładniej pachnący antyperspirant jakiego miałam okazję używać. :) Jeśli nie lubicie uczucia lepkości, jakie dają kulki i nie przepadacie za duszącymi dezodorantami w sprayu, koniecznie spróbujcie tego produktu. Jestem pewna, że będzie zadowolone!

SERUM DO PAZNOKCI I SKÓREK MAX REPAIR EVREE- o ile z kremami do rąk się nie rozstaję i jestem od nich wręcz uzależniona, o tyle pielęgnacja skórek w moim przypadku zawsze pozostawiała wiele do życzenia. ;) Dopiero noszenie hybryd sprawiło, że zaczęłam bardziej dbać o skórki i okolice paznokci. Serum w pędzelku marki Evree jest moim numerem jeden, głównie ze względu na szybką, prostą i wygodną aplikację. :) Używanie tego produktu to naprawdę sama przyjemność! Sięgam po niego regularnie przed snem, czasami zdarza mi się też wrzucić go do torebki. Używam go już dobry kawał czasu (od listopada?) i naprawdę widzę efekty, moje skórki są nawilżone, nie zadzierają się, dawno nie były w takiej dobrej kondycji. Polecam!

ŻEL MICELARNY 3w1 VIS PLANTIS- to moje okrycie ostatnich miesięcy, nie wiem jak wcześniej mogłam bez niego funkcjonować! Olbrzymia i cholernie wygodna butelka z pompką o pojemności 500 ml wystarczyła mi na ponad 3 miesiące codziennego stosowania. Jestem tym produktem naprawdę oczarowana, odkąd go używam demakijaż przestał być dla mnie codziennym koszmarem. Zmywam nim głównie makijaż oczu, sprawdza się stosowany zarówno bezpośrednio na skórę, jak i przy pomocy płatków kosmetycznych. Radzi sobie ze wszystkim co mam na oczach i to dużo szybciej niż płyny micelarne, których namiętnie używałam do tej pory. A przy tym jest szalenie delikatny, nie ma mowy by podrażniał oczy. :) Zdarzało mi się używać go również do demakijażu twarzy, ale w tym przypadku konieczne było jeszcze dodatkowe doczyszczenie skóry bardziej oczyszczającym żelem. Lubię stosować go również w czasie porannej pielęgnacji, w tej kwestii również sprawdza się bez zarzutów. Minusem jest dostępność, nie widziałam go niestety w Rossmannach. :(  Ja swój dorwałam w supermarkecie Leclerc (około 13 zł), ale myślę że spokojnie można dostać go również w internecie. U mnie zagości na pewno na stałe. :)

OLIWKA BABYDREAM DLA MAM- to produkt, do którego wracam sezonowo w chłodniejszych miesiącach. :) Towarzyszył mi przez całą zimę i choć robi się już cieplej, nadal nie potrafię się z nim rozstać. Nie znam produktu w tej kategorii cenowej, który nawilżałby moją skórę lepiej niż ta oliwka. Uwielbiam ją również za zapach i fakt, że długo utrzymuje się na skórze. Super sprawdza się również nakładana na noc, na włosy. Wybaczcie, ale nie widzę minusów. :) Jeśli jakimś cudem jeszcze jej nie znacie i nie miałyście okazji używać, polecam gorąco!

KONTURÓWKA DO UST LOVELY PERFECT LINE #1- zaszczepiła we mnie miłość do konturówek. :) Najchętniej kupowałabym je teraz nałogowo. :) Na pochwałę zasługuje przede wszystkim kolor- to piękny, zgaszony odcień różu, idealny na co dzień. Świetnie współgra z większością szminek, które posiadam, ale lubię nakładać ją również solo na całe usta, bo daje ładny, matowy efekt. Może je co prawda trochę przesuszać, ale pomadka ochronna nałożona wcześniej spokojnie daje sobie z tym radę. :) Kredka nie jest bardzo trwała, utrzymuje się raczej do pierwszego posiłku, ale za taką cenę nie wymagam od niej cudów. Lubię i polecam. :)

Perfumy Flowerbomb V&R- zostawiłam je sobie na deser, bo nadal nie wiem jakich słów użyć, by dobrze oddać to, jak bardzo je uwielbiam. :) Za każdym razem kiedy po nie sięgam mam wrażenie, że zostały stworzone specjalnie dla mnie... Są słodkie, kobiece, luksusowe, zmysłowe, IDEALNE pod każdym względem! Czuję, że bardzo do mnie pasują, a fakt, że stanowią prezent od mojej drugiej połówki, czyni je jeszcze bardziej wyjątkowymi...  Jeśli lubicie słodkie zapachy, po prostu je powąchajcie, jestem pewna, że zrozumiecie o czym mówię. :)

A Was co zauroczyło w ostatnich tygodniach? Macie jakieś hity godne polecenia?

Na dziś to już wszystko! Pozostaje mi życzyć Wam cudownego weekendu i trzymać kciuki, żeby wiosna została z Nami już na dobre. :) Buziaki!

INSTAGRAM
 
https://www.instagram.com/soonnaaillee/

10 komentarzy:

  1. Oliwka dla mam Babydream towarzyszyła mi przed ciążą, w czasie ciąży i teraz po ciąży też. Jest świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oliwka jest zdecydowanie na plus! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To serum Evree lubię bardzo. Flowerbomb też mi znany, ja do niego aż taką miłością nie pałam, ale lubię użyć raz na jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam tych produktów, ale przy najbliższej promocji w Rossmannaie planuję zapolować na tę konturówkę :)
    http://iwonka-bloguje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Na przyszla jesien (i zime) bierę odżywkę babydream :) pozdrawiam i zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja używam tej niebieskiej oliwki dla dzieci i też świetnie działa :)

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za każdy komentarz!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...