
Oświadczam wszem i wobec, że mało brakowało, a obecnie byłabym najszczęśliwszą osobą na ziemi. Wystarczyło jednak parkowanie równoległe po lewej stronie by moją radość szlag najjaśniejszy trafił. Ale nie poddaję się. W końcu marzenia są po to żeby je spełniać. I wcześniej czy później się uda. Musi. :)
Wracając jednak do tematyki bloga- dziś czas na najlepsze i najgorsze kosmetyki tego miesiąca. Zacznijmy może od tych pierwszych. Przed Wami ulubieni z ulubionych!
·
Odżywka WELLA PRO SERIES Repair, do włosów suchych i zniszczonych. Na pewno jedna z lepszych, jakie miałam okazję do tej pory testować. Po jej użyciu włosy są błyszczące, gładkie, łatwo się rozczesują, układają i przepięknie pachną. Dokładnie tak, jak po wyjściu od fryzjera.
·
Żel pod prysznic NIVEA z olejkiem z pestek moreli i proteinami z mleka. Pokochałam go od pierwszego użycia. Przepięknie pachnie i bardzo dobrze nawilża. Idealny na lato.
· Tusz do rzęs
Maybelline Colossal Volum Express, mój KWC. I chyba wszystko jasne. :)
·
Szampon PANTENE Aqua Light. Używałam go najczęściej w tym miesiącu i byłam zadowolona, bo nie obciążał moich włosów. To już moja druga butelka.
·
Pianka do golenia ISANA o zapachu brzoskwini. Kosztuje grosze, a niczym nie różni się od tych z wyższych półek. I ślicznie pachnie! Dla mnie bomba.
·
Lakier do paznokci WIBO, seria Express Growth,
odcień 331. Co prawda aplikacja nie należy do najłatwiejszych, bo potrzeba co najmniej trzech warstw, jednak kolor wynagradza wszystko. Bardzo wakacyjny, ładnie komponuje się z opalonymi dłońmi. Jestem na tak!
· Czas na
ZIAJĘ.
Krem masło kakaowe, to moja miłość od zawsze i na zawsze. Kocham przede wszystkim za zapach i konsystencję.
·
Krem kozie mleko do cery suchej, jak wyżej- ukochany produkt. Daje cudowne uczucie nawilżenia, wygładza, łagodzi podrażnienia. Jest lekki, szybko się wchłania, idealny pod makijaż. Nie zamienię na żaden inny.
·
Dwufazowy płyn do demakijażu oczu. Niedrogi, a skuteczny. I co najważniejsze- nie podrażnia moich wrażliwych oczu. Póki co, mój numer jeden. Aczkolwiek szukam czegoś bardziej wydajnego.
·
Tonik nagietkowy do cery normalnej i suchej. Dobrze spełnia swoje zadanie, po prostu. A przy tym niewiele kosztuje.
· I na koniec
ochronny krem do rąk z ekstraktem z bawełny. Błyskawicznie się wchłania, nie pozostawia na dłoniach tłustej warstwy, jest wydajny. Mam go zawsze przy sobie.


Z kolei produktami, które u mnie się zupełnie nie sprawdziły i okazały się stratą pieniędzy jest
krem do depilacji firmy Joanna, który nie robi absolutnie NIC oraz rossmann’owska
mleczno- miodowa maseczka Rival de Loop. Nie znoszę jej zapachu, jest strasznie chemiczny, nie zauważyłam także żadnego pielęgnacyjnego działania na moją skórę. A więc tanie w tym przypadku wcale nie oznacza dobre.

A Wy co sądzicie o tych produktach? Znalazł się wśród nich jakiś Wasz ulubieniec? A może bubel? Podzielcie się swoją opinią.
Dużo uśmiechu dla Was kochani, przy takiej pogodzie na pewno się przyda! :)
PS. Wybaczcie jakość. Nienajlepszy sprzęt i słabe oświetlenie robią swoje. Następnym razem będzie lepiej.