Grudniowe pudełko
Shiny Box, podobnie jak listopadowe, bardzo przypadło mi do gustu. Zapraszam Was dzisiaj na krótkie podsumowanie i moje pierwsze wrażenia po przeszło miesiącu używania kosmetyków, które znalazłam w środku. Miłego czytania! :)
1. Peeling enzymatyczny z ziołami ORGANIQUE
Powiem Wam szczerze, że bardzo sceptycznie podchodziłam do wszystkich pozytywnych opinii na temat tego produktu, o którym wręcz huczało w blogosferze. Nie wiem czemu, ale wychodziłam z założenia, że peeling to tylko peeling i działa tak samo bez względu na to czy kosztuje 10, 20 czy 80 zł. Jakże się myliłam! Odkąd pierwszy raz użyłam tego cuda, nie mogę się z nim rozstać. :) Sięgam po niego non stop, a rozpoczęte wcześniej zapasy leżą i czekają... Peeling jest naprawdę świetny! Efekty zwalają z nóg już po pierwszym użyciu. Nie pamiętam żeby kiedykolwiek wcześniej, bo zmyciu jakiegoś kosmetyku, moja cera wyglądała tak świeżo, była tak oczyszczona i rozjaśniona. Dodatkowo produkt jest naprawdę delikatny i mimo niewielkiego uczucia mrowienia w trakcie zabiegu, o którym wspomina producent na opakowaniu (które swoją drogą jest bardzo ładne i bardzo praktyczne), skóra nie jest ani trochę podrażniona czy zaczerwieniona. Wręcz przeciwnie! Zaczerwienia są mniej widoczne, a niedoskonałości zdecydowanie szybciej się goją. Nie wspominając już o zwężonych porach. ;) Ideał, dosłownie ideał. Mimo wysokiej ceny (około 75 zł za 100ml) jestem pewna, że mój romans z tym produktem dopiero się rozpoczął. :) Bardzo go Wam polecam!
W składzie znajdziecie m.in: papainę, bromelainę, kaolin, prawoślaz, melisę, krwawnik pospolity, kwas cytrynowy, glikolowy oraz mlekowy
2. Rytualne masło do ciała zielona herbata i limonka Fresh&Beauty FARMONA
Nie do końca jestem fanką takich nut zapachowych, ale myślę że na lato takich świeżak będzie jak znalazł. Co oprócz zapachu? Świetna konsystencja! Uwielbiam kiedy produkt, nie tylko nazywa się masłem, ale rzeczywiście nim jest. Masło jest gęste, treściwe, ale mimo to naprawdę łatwo się rozprowadza i dość szybko wchłania. Pozostawia na skórze lekki film, ale jest on na tyle delikatny i przyjemny, że niemal od razu można wskoczyć w piżamę. Właściwości pielęgnacyjne również oceniam bardzo pozytywnie. Wszystkie posiadaczki niezbyt suchej skóry będą z tego produktu jak najbardziej zadowolone. :)
3. Balsam do ust Stop Cracking Up ANATOMICALS
Tutaj niestety się zawiodłam... Według mnie ten produkt w ogóle nie nawilża ust i bardziej niż balsam przypomina mi po prostu bezbarwny błyszczyk. Do tego niesamowicie się klei i nie pachnie jakoś szczególnie. Opakowanie jest ogromne, nie wiem czy uda mi się zużyć go do końca... Generalnie nie polecam, chyba że Wasze usta są wyjątkowo niewymagające. ;)
4. Bibułki matujące MARION
To moje pierwsze bibułki i niestety, nie wiem jak wypadają na tle innych firm. Powiem Wam jednak szczerze, że dla mnie to trochę niewypał... O ile rzeczywiście odświeżają makijaż i ściągają nadmiar sebum z twarzy, to niesamowicie podkreślają wszystkie suche skórki i rozszerzone pory... Efekt nie powala na kolana... Plus natomiast za małe, poręczne opakowanie i niską cenę. Czy skuszę ponownie? Nie, ale być może poszukam czegoś lepszego, macie swoich faworytów w tej kategorii?
5. Błyszczyk Glam Shine L'OREAL
Z marką
L'OREAL jakoś nieszczególnie mi po drodze, ich produkty jak na markę drogeryjną są dość drogie, dlatego tym bardziej cieszę się, że znalazłam błyszczyk
Glam Shine w grudniowym
Shiny. Nie jest wielką fanką błyszczyków, a tym bardziej czerwonych, ale muszę Wam powiedzieć, że miło mnie ten produkt zaskoczył! Po pierwsze kolor jest półtransparentny, a to naprawdę świetna alternatywa dla tych z Was, które nie mogą przekonać się jeszcze do mocnego, wyrazistego koloru na ustach. Sama aplikacja produktu to dosłownie czysta przyjemność. :) Nie dość, że pięknie pachnie, ma wygodny i precyzyjny aplikator, to świetnie się rozprowadza i absolutnie nie podkreśla suchych skórek. Mam wrażenie, że wręcz nawilża usta. Wyglądają naprawdę ładnie, kolor zjada się równomiernie, a sam błyszczyk prawie w ogóle się nie klei. Jestem zdecydowanie na tak i chętnie rozejrzę się za jakimś nudziakiem, niech ja tylko zużyję to co mam. ;) Znacie, lubicie?
Podsumowując: peeling enzymatyczny totalnie mnie oczarował (to już kolejny pozytywne zaskoczenie od Organique), z masłem do ciała i błyszczykiem marki
L'Oreal również się polubiłam, natomiast produkt
Anatomicals to dla mnie niestety totalny niewypał... Do bibułek również mam dość mieszane uczucia...
Dajcie znać co Wy myślicie o grudniowej edycji pudełka. Niebawem przybędę do Was ze styczniowym
Shiny i ... małym konkursem! :) Tymczasem ściskam ciepło i proszę o trzymanie kciuków! Bardzo mi się jutro przydadzą. Buzaki! :*
dla mnie po przetestowaniu okazało się rewelacyjne pudełko, szczególnie peeling!
OdpowiedzUsuńChyba nie można być z tego peelingu niezadowolonym. :)
UsuńWłaściwie to cenowo opłaca się kupić chociażby dla samego peelingu:D
OdpowiedzUsuńDokładnie. :) Zastanawiam się czy nie zamówić drugiego pudełka ze względu na ten peeling...
UsuńBardzo, bardzo polecam bibułki z Inglota. W miarę korzystne cenowo i najlepsze, jakie do tej pory miałam, a testowałam wiele, m.in. Daxa, Sephorę, Beauty Formulas. Peeling Organique też uwielbiam, to moje największe odkrycie zeszłego roku, już czeka drugi słoiczek!
OdpowiedzUsuńKasia
Dużo dobrego właśnie o nich słyszałam, dzięki za rekomendację! :)
UsuńTrzymam kciuki w takim razie :)
OdpowiedzUsuńO Organique czytam ostatnio same pozytywy :)
Kciuki pomogły! :))
UsuńDzięki :*
Chętnie zapoznam się z peelingiem Organique, skoro za jego sprawą niedoskonałości szybciej się goją. Wizja zwężonych porów jest niezwykle atrakcyjna:) Za kosmetyk charakteryzujący się wysoką jakością mogę zapłacić nieco więcej;)
OdpowiedzUsuńMnie zauroczył, naprawdę!
UsuńTe błyszczyki mnie kuszą od dłuższego czasu
OdpowiedzUsuńPolecam, o ile nie przepadam za błyszczykami, to ten jest naprawdę bardzo fajny. :)
UsuńJa zadowolona byłabym pewnie tylko z peelingu enzymatycznego Organique.
OdpowiedzUsuńZe swojej strony polecam matujące bibułki Inglota.
Są świetne :)
pudełko ciekawe - sama miałam ochotę, ale tylko ze względu na peeling organique :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Bardzo lubię błyszczyki Loreala z tej serii, a peeling Organique chętnie bym przetestowała.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś ten błyszczyk tylko w innym kolorze i byłam bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuńA ja polecam Ci bibułki matujące, które są dostępne w perfumeriach Douglas- kosztowały mnie 9,90zł a nie potrafię się z nimi rozstać- są naprawdę godne polecenia:) pozdrowienia z Krakowa!
OdpowiedzUsuńŚnieżka
Dziękuję! :)
UsuńTen peeling enzymatyczny wydaje sie być fajny ja jeszcze go ie uzywalam ale jako fanka peelingów enzymatycznych wyprobowalam kilka innych i moim faworytem jest peeling enzymatyczny firmy dermika z serii PURE jest on naparawde rewelacyjny - super oczyszcza skore, złuszcza ja i sprawia ze jest gładka i przyjemna w dotyku. ja używam raz w tygodniu i efekt jest rewelacyjny a peeling bardzo wydajny - polecam :)
OdpowiedzUsuń