Mój misterny plan trzymania się wyznaczonej listy zakupów legł w gruzach wraz z nadejściem kwietnia. O ile w marcu jeszcze jako tako podołałam, to kolejny miesiąc przyniósł mi już totalną osobistą porażkę w kwestii odmawiania sobie małych, kosmetycznych przyjemności.
Publicznie przyznaję się więc, że zakupoholizm ze mną wygrał, rozłożył mnie na łopatki, a rezultaty tej niełatwej walki możecie zobaczyć w dzisiejszym poście. Będzie więcej zdjęć niż treści, dlatego tym razem zapraszam do oglądania. :)
* Lakier do paznokci WIBO (kolekcja stworzona przez bloggerki) Gosia Blue Lake
Miałam zamiar kupić dwa bloggerskie lakiery, ale ostatecznie skończyło się na jednym. Tym razem rozsądek akurat zwyciężył. :)
Lakier w buteleczce mnie oczarował, niestety na paznokciach ma trochę inny odcień. Jest bardziej niebieski niż morski, a do pełnego krycia potrzebuje aż trzech warstw. :( Z trwałością też nie jest najlepiej, szczerze mówiąc zachwycona nie jestem i cieszę się, że skusiłam się tylko na jeden egzemplarz z tej serii.
* Krem do rąk ISANA kakao&masło shea
* Pomadka rumiankowa Alterra

Ten krem do rąk wprost uwielbiam! Konsystencją i działaniem przypomina wersję migdałową, która świetnie się u mnie spisywała, zapach również ma obłędny! Po średnio udanej limitce z kwiatem pomarańczy Isana po raz kolejny spisała się na medal. Jeśli jeszcze nie próbowałyście, to polecam. :)
Rumiankową pomadkę z Alterry
kupiłam po tym jak Brunetka poleciła ją do pielęgnacji rzęs. Używam jej od przeszło trzech tygodni i nie zapeszając muszę powiedzieć, że już widzę pierwsze rezultaty. Rzęsy trochę mniej mi wypadają. :)
*Płyn do kąpieli Luksja Caramel Waffle
Mimo, że w studenckim mieszkaniu nie mam wanny, nie mogłam przejść obok niego obojętnie. :) Przelewam go do dozownika z pompką i używam jako mydła do rąk. Sprawdza się super. Nie wspominając już o tym, że pachnie i wygląda tak, że dosłownie chce się go zjeść. Kupiłam go w promocji za niecałe 9 zł, interes życia. :)
* Delikatny żel do mycia twarzy z szałwią Green Pharmacy
Zapomniałam z domu swojego ulubionego żelu BeBeauty, a że nie po drodze było mi do Biedronki, skusiłam się na to "cudo". Niestety trafił mi się bubel. :( Mimo, że żel wyglądał bardzo zachęcająco (pompka, szałwia, przeznaczony do skóry delikatnej), totalnie się u mnie nie sprawdził. Może i dobrze zmywa makijaż i zanieczyszczenia, ale pozostawia skórę tak ściągniętą i wysuszoną, że nie jestem w stanie go używać. Ze swojej strony nie polecam. A już na pewno nie posiadaczkom skóry suchej!
* Krem Kozie Mleko 1 (nawilżanie) i 2 (odżywianie) Ziaja
* Maseczka oczyszczająca z glinką szarą Ziaja
Wszystkie trzy produkty doskonale znacie, wspominałam Wam już o nich tysiąc razy, cały czas przewijają się przez moją łazienkę i wszystkie trzy bardzo polecam. :)
* Bronzer SkinMatch ASTOR (wersja dla brunetek)
Jeśli śledzicie mojego bloga w miarę na bieżąco, to wiecie, że mój ulubiony bronzer rozsypał się w drobny mak i musiałam kupić coś innego. Zastanawiałam się nad słynną
czekoladką z Bourjois i
bronzerem Honolulu z W7, ale ostatecznie skusiłam się zupełnie w ciemno na produkt marki Astor, który był akurat w promocji w Rossmannie. Mimo swojej mega jasnej karnacji, wybrałam wersję dla brunetek, bo wydawała mi się chłodniejsza. Dopiero wyrabiam sobie zdanie na temat tego produktu, także recenzji możecie spodziewać się za jakiś czas. :)
* Cień do powiek Essence #58 Cappuccino, please!
Po tym jak zakochałam się na zabój w cieniu
#35 Party all night, zdecydowanie miałam ochotę na ciąg dalszy romansu z cieniami Essence. Tym razem skusiłam się na jasny, rozświetlający cień o satynowym wykończeniu i uroczej nazwie
#58 Cappuccino, please!, który wydawał mi się idealny na dzień. Kolor jest śliczny i bardzo ładnie ożywia zmęczone spojrzenie, ma fajną pigmentację i cień jest naprawdę mega wydajny, jednak niestety nie grzeszy trwałością. :( Nawet na bazie nie utrzymuje się cały dzień i już po kilku godzinach roluje się w załamaniu. Szkoda, bo zapowiadał się naprawdę super.
Miałyście, któryś z tych produktów? Kupiłyście coś ciekawego w kwietniu? :)
Czekam na Wasze komentarze, a tym czasem kończę i uciekam... na zakupy! Spokojnie, spokojnie- tym razem nie kosmetyczne! Spożywczak mi się kłania, w lodówce mam tylko światło. :D
PS. Zmieniam trochę wygląd bloga, dlatego za wszystkie chwilowe niedociągnięcia i bałagan najmocniej przepraszam. :)