17 paź 2013

Żel pod prysznic Balea Fiji Passionfruit.

Jestem znowu! Korzystam z chwili wolnego czasu i zapraszam Was na nowy, szybki, lekki i baaardzo przyjemny post (czego nie można powiedzieć o mijającym właśnie tygodniu), którego bohaterem jest żel pod prysznic niemieckiej marki Balea. Nie będę ukrywać, że od dawna miałam niemałą chrapkę na te kosmetyki (i założę się, że nie tylko ja!). W poprzednim poście pokazywałam Wam trzy egzemplarze, które trafiły w moje ręce w minionym miesiącu, ale zanim tak się stało, miałam okazję polubić się z inną wersją zapachową Balea, mianowicie Fiji Passionfruit, którą otrzymałam do przetestowania w ramach współpracy z drogerią internetową kokardi.pl. O co tyle zachodu i czy rzeczywiście warto sprowadzać te produkty aż zza granicy? Tego właśnie dowiecie się w dzisiejszym poście, zapraszam!


Opakowanie jest tak kolorowe, optymistyczne i radosne, że nie sposób przejść obok niego obojętnie. Zdecydowanie przyciąga wzrok i kusi wizją tropikalnego, owocowego, poprawiającego humor zapachu. Jak to się ma do rzeczywistości? Żel pachnie bardzo ładnie. Po prostu. Nie jest to żaden bardzo oryginalny, wyszukany zapach i nie należy do kategorii tych "nie do podrobienia". Dla mnie jest to mega owocowa, orzeźwiająca i soczysta mieszanka, w której główne skrzypce grają oczywiście tropikalne owoce. Taka nuta na pewno fajnie sprawdzi się latem, jako poranny pobudzacz pod prysznicem, ale również zimą do przywołania letnich wspomnień i pięknej pogody, kiedy za oknem szaro, buro i deszczowo.

Opakowanie oprócz tego, że prezentuje się fajnie pod względem wizualnym jest też wygodne, szczelne i praktyczne. Plus za to, że można odwrócić je do góry nogami i pozwolić, by produkt spłynął po ściankach do samego końca bez niepotrzebnego wstrząsania.


Żel dość dobrze się pieni, ma całkiem fajną, choć dość rzadką konsystencję, przez co nie należy do najbardziej wydajnych. Właściwości pielęgnacyjne? Nie szukam ich w produktach do kąpieli. Grunt by nie przesuszały mi skóry, a Balea całe szczęście tego nie robi. Od nawilżania mam balsam, żel to żel, mam myć i na tym (według mnie) jego rola się kończy.

Podsumowując- egzotyczny, mega owocowy zapach sprawił, że mam ochotę na więcej, a Balea cały czas szalenie mnie kusi. Nie są to może kosmetyki, które powalają swoimi właściwościami, ale kolorowe opakowania, ciekawe wersje zapachowe, duży rozgłos w blogosferze i paradoksalnie- niedostępność, sprawiają że chce się je mieć. :) I właśnie dlatego jestem pewna, że to dopiero początek mojej przygody z niemiecką chemią. Jeśli lubicie takie słodkie, owocowe zapachy, to jak najbardziej polecam! Radzę się jednak spieszyć, Fiji Passionfruit jest edycją limitowaną. :)

A jak jest z Wami? Próbowałyście produktów Balea? Macie na nie ochotę? 

PS. Jeżeli macie ochotę zaopatrzyć się w produkty niemieckich i rosyjskich marek, to odsyłam Was do sklepu kokardi.pl gdzie trwa właśnie na promocja (-15% i -5%) i możecie je dorwać trochę taniej. :) 

26 komentarzy:

  1. mam tylko odżywkę do włosów planuje ją zacząć testować , jak na razie pomału poznaję tą firmę

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam kilka produktów firmy Balea, w tym żele. Obecnie używam wersji z kokosem i kwiatem tiare. Zapach i konsystencja są bardzo fajne, ale niestety dość słabo się pieni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Akurat udało mi się wygrać szampon z Balea do włosów kręconych, taki w czarnej tubie - nie mogę się doczekać aż będą go miała w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. używałam go w wakacje, zapach był niesamowity :)

    OdpowiedzUsuń
  5. miałam fajny zapach, ale uwierz są lepsze:P

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam ten żel :) podobnie jak wszystkie inne Balea :D Dobrze, że po wiosennych zakupach za Odrą mam jeszcze spory zapas ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsze zdjęcie ładne drugie nie

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam ten żel i uwielbiałam:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Już od samego patrzenie na kolorowe opakowania żeli jesienna deprecha mija :)

    OdpowiedzUsuń
  10. żele z Balei są świetne : ) a tę wersję zapachową też mam właśnie w użyciu i uwielbiam jej zapach i kolor :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam ten żel i według mnie pachniał obłędnie - jeszcze się z takim zapachem w kosmetykach nie spotkałam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam Balee:) Tego żelu jeszcze nie miałam, ale Hawaii Pineaple pachnie równie obłędnie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam tą wersję, ale czeka w zapasach ;) Aktualnie używam wersji z ananasem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Przyjemniaczek z tego żelu, pachnie niesamowicie! :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Od żelu pod prysznic oczekuję trzech rzeczy. Produkt musi usuwać zanieczyszczenia, nie może przy tym wysuszać skóry, a jego przyjemny zapach powinien rozładowywać napięcie;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja dopiero zamówiłam kilka produktów z tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja również używam tego żelu i nie oszukujmy się, fajerwerków nie ma, ale muszę przyznać, że jest naprwadę wydajny. Tylko ten zapach, mnie na pewno nie przypadł do gustu i o ile w opakowaniu pachnie znośnie, to gdy nakładam go na skórę zapach przypomina mi płyn do mycia naczyń..

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeszcze nic nie używałam z tej firmy-niestety. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tego nie miałam, ale żele Balea bardzo lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam firmę Balea, na szczęście mieszkam w DE więc Balee mam pod ręką :)

    OdpowiedzUsuń
  21. ależ oczywiście, że mam ochotę,, :D na wszystko co dla mnie nowe.. :) Balea dla mnie firmą nieznaną :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Byłam przedwczoraj w Dm i niestety już ich nie było :( Lubię go :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Uwielbiam ten żel, ale właśnie mi się kończy ;c przede wszystkim cudowny zapach no i ten kolor :D
    Radi

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za każdy komentarz!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...