Krem zamknięty jest w plastikowym, odkręcanym słoiczku, który przychodzi do nas zabezpieczony folią, zawierającą informacje w języku polskim.
Jest praktycznie bezzapachowy, występuje w formie stałej, rozpuszcza się pod wpływem ciepłoty palców, a konsystencją przypomina maść- jest tłusty, oleisty i zawiera drobne wyczuwalne grudki, które wynikają najprawdopodobniej z krystalizacji miodu. Rozprowadza się bez zarzutu, natomiast dość wolno się wchłania i pozostawia na skórze tłustą warstwę ochronną, która na pewno nie każdemu przypadnie do gustu. Ja lubię używać tego typu kremów na noc, a także w dni, kiedy nie wychodzę z domu, a moja skóra potrzebuje solidniejszego nawilżenia i natłuszczenia, nie jest to dla mnie zatem wielkim problemem.
Zanim przejdziemy do działania, przyjrzyjmy się na chwilę obietnicom producenta...
Krem stosuję od 2,5 miesiąca. Najbardziej cenię go za szeroki zakres zastosowań i w pełni naturalny skład. Świetnie, że jest tak uniwersalny. Można używać go do twarzy, na przesuszone dłonie, stopy, skórki wokół paznokci, a nawet w okolice oczu i na usta. Super sprawdził się u mnie szczególnie w czasie choroby, kiedy miałam bardzo podrażnione okolice nosa oraz do demakijażu oczu- genialnie usuwa wodoodporny liner czy maskarę. Producent poleca również stosowanie go do pielęgnacji końcówek włosów oraz na skórę głowy w celu wzmocnienia cebulek. Ja ze względu na ŁZS i nadmierne wypadanie włosów, nie próbowałam takiej formy aplikacji. Co ważne- mogą go używać również kobiety w ciąży, a nawet niemowlęta. :)
Niestety- kompletnie nie nadaje się pod makijaż. Producent zaleca przed nałożeniem podkładu pozostawienie kremu na około 20 minut, w celu nasycenia się skóry składnikami, a następnie usunięcia jego nadmiaru, ale przy mojej tłustej strefie T, nawet takie rozwiązanie się nie sprawdza...
Wspominałam o w pełni naturalnym składzie? Za to piątka z plusem! :)
Powinien sprawdzić się również przy cerze tłustej- przy regularnym, codziennym stosowaniu nie zauważyłam zapychania porów i wysypu niedoskonałości. Polecam go Wam jeśli macie za sobą kurację kwasami- ładnie nawilża cerę i pozwala pozbyć się suchych skórek.
Nie jest to krem, który diametralnie zmienia stan naszej skóry i po jednej aplikacji zafunduje nam efekt "wow", rano nie obudzimy się bez pryszczy, zmarszczek i z odmienioną cerą, ale jeżeli Wasza skóra jest wymagająca, wrażliwa, sucha czy podrażniona i szukacie produktu o naturalnym składzie, który ją ładnie nawilży i odżywi, i możecie przeznaczyć na niego trochę więcej pieniędzy, to polecam Wam ten produkt. Jestem pewna, że sprawdzi się on również u posiadaczek cer tłustych i mieszanych, które szukają treściwego kremu na noc, albo do zadań specjalnych.
Podsumowując: Egyptian Magic to niewątpliwie dobry produkt, o świetnym składzie, ale jednocześnie nie taki, bez którego nie można się obejść. Jeżeli nie macie dużych problemów skórnych, nie zależy Wam na kosmetyku pochodzenia naturalnego, a drogeryjne kremy spełniają Wasze wymagania i oczekiwania, to odpuście sobie zakup tego produktu.
Ja widzę i doceniam jego działanie, uniwersalność oraz wachlarz zastosowań i cieszę się, że miałam możliwość jego przetestowania. Bardzo prawdopodobne, że w przypływie większej gotówki zdecyduję się na zakup kolejnego opakowania.
PLUSY:
- świetny, naturalny skład
- nawilża, odżywia i regeneruje skórę
- uniwersalność, wiele zastosowań
- nietestowany na zwierzętach
- nie podrażnia, nie zapycha
- bezzapachowy
- wydajność
MINUSY:
- cena, dostępność
- przy tłustej cerze nie nadaje się pod makijaż
Opakowanie: 59 ml -> 98 zł
118 ml -> 169 zł
Zostawiam również link do recenzji na wizażu: KLIK
Znacie ten magiczny krem? Słyszałyście o Egyptian Magic? :)
PS. Jeśli zainteresował Was ten post, to już w poniedziałek zapraszam na małą niespodziankę! :)
Uwielbiam Kate Hudson!
OdpowiedzUsuńA tak na serio. Tyle się naczytałam o tym kremie, że aż mi się go zachciało. Tylko ta cena... Szkoda, że nie ma jeszcze mniejszego opakowania.
Na e-bayu można podobno zamówić próbki. :)
UsuńCena jest wysoka, ale biorąc pod uwagę wydajność i zużycie w ciągu tych 10 tygodni myślę, że wychodzi podobnie do aptecznych dermokosmetyków.
No właśnie dlatego wolałabym mniejszą wersję, ze względu na wydajność i w ogóle. A tak - pozostaje mi tylko oszczędzanie. A na to na razie się nie zapowiada : D
Usuńteż go mam, ale za mało użyłam, aby się wypowiadać
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzję w takim razie. :)
UsuńSkład ciekawy, cena nie :) Z ciekawością przeczytałam co o nim myślisz, bo jako krem "gwiazd" ten krem ma niezły PR.
OdpowiedzUsuńZ tym PRem to może i prawda, ale ja osobiście wcześniej o nim nie słyszałam jeśli mam być szczera.
UsuńPierwsze słyszę o tym kremie, ale przy mojej skórze raczej by się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńDlaczego?
UsuńJa też długi czas nie miałam pojęcia o jego istnieniu.
Cena jest trochę wysoka. :/
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie należy do najniższych...
Usuńzainteresował mnie :)
OdpowiedzUsuńRadi
Cieszę się w takim razie. :)
Usuńładny szavlon
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://iamemilia.blogspot.com/
Dziękuję. :)
Usuńjuż wcześniej o nim słyszałam, cena faktycznie także nieciekawa. Poza tym, działanie super, a próbowałaś na włosy? da się?:)
OdpowiedzUsuńWspominałam w poście, że nie próbowałam.
UsuńPrzyznam, że mnie niesamowicie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńLubię to- krem praktycznie na wszystko! :) genialna sprawa :) no, minus za to, że pod makijaż się nie nadaje.. Pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńLubię takie wielozadaniowe kremy. Z drugiej strony cena nie zachwyca, a tak jak piszesz, nie jest to rzecz, którą trzeba mieć koneicznie. Nie mniej jednak dorzucam go do listy zakupów, może kiedyś w przypływie gotówki go kupię.
OdpowiedzUsuńPrzydałaby mi się taka regeneracja ;)
OdpowiedzUsuń