Mam w sobie coś z pesymistki i zdarza mi się patrzeć na świat w czarno-szarych barwach. Całe szczęście istnieją rzeczy, które czynią mnie szczęśliwą i są moim punktem odniesienia w gorszych chwilach i momentach bezradności... Dzisiaj trochę o mojej recepcie na szczęście. Miłego czytania!
10 rzeczy, które czynią mnie szczęśliwą...
1. MOJE STUDIA
Mogę narzekać: że przerasta mnie ilość nauki, że do niczego mi się to nie przyda, że nie dosypiam, że rzucę to wszystko w cholerę, ale prawda jest taka, że uwielbiam swój kierunek i na dzień dzisiejszy, nie zamieniłabym go na żaden inny. Nie myślałam, że to powiem, ale drugi rok zapewnił mi przekonanie, że jestem w dobrym miejscu. Farmacja daje mi dużą satysfakcję. Spełniam się w tym co robię, czerpię z tego radość i mało tego- mam ochotę zacząć robić w tym kierunku jeszcze więcej. Cieszy mnie mój samorozwój i szacunek ze strony innych ludzi, nie wspominając już o tych, którzy na co dzień zarażają mnie pasją.
2. MIŁOŚĆ
Miłość naprawdę uskrzydla! Cieszę się, że mam wokół siebie ludzi których kocham i że każdego dnia pozwalają mi czuć się kochaną, ważną i potrzebną. Poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że masz na kogo liczyć... nie ma nic cenniejszego. :)
3. ZAKUPY
Nigdy nie ukrywałam, że jestem zakupoholiczką, a nowe buty, torebka czy szminka niejednokrotnie okazały się być moim lekiem na całe zło. Zakupy zawsze poprawiają mi humor. Każde! Bez znaczenia czy odwiedzam Rossmanna, H&M czy buszuję po allegro. To powinno się leczyć. :P
4. SŁODYCZE
Czekolada, żelki i jeszcze raz czekolada. Odkąd ich nie jem, jeszcze bardziej doceniam ich magiczną moc odpędzania złego nastroju. Milka Oreo, miśki Haribo i pudełko lodów w zamrażarce (no dobra, może jeszcze Kinder Bueno) to moje "pewniaki" na smutną, czarną godzinę. ;)
5. SŁOŃCE i WIOSNA
Pogoda potrafi działać na mnie depresyjnie. Kiedy dziesiąty dzień z rzędu leje, łapię doła i nie mam chęci do życia. Uwielbiam za to kiedy budzi mnie słońce, a po wyjściu z domu czuć już to charakterystyczne wiosenne powietrze. Wiosna napawa mnie pozytywną energią i optymizmem. Nawet majowy deszcz wydaje się mieć w sobie całkiem dużo uroku. A już na pewno więcej niż jesienna plucha!
6. POZYTYWNI LUDZIE
Odkąd zaczęłam unikać toksycznych osób, życie stało się łatwiejsze i dużo bardziej przyjazne. Doceniam ludzi, którzy nie tylko potrafią rozśmieszyć mnie do łez, ale i jednym zdaniem sprawić, że znów wraca uśmiech. Fajnie jest mieć wokół siebie osoby, które zarażają Cię optymizmem i pozytywną energią, które czują to samo co Ty i z którymi jesteś w stanie rozumieć się bez słów, dosłownie jakbyście znali się od zawsze. Chyba jestem szczęściarą!
7. CHWILE DLA SIEBIE
8. BLOGOWANIE
To cudowny sposób na oderwania się od szarej rzeczywistości i spora dawka pozytywnej energii od Was, czytelników. :) Miły, ciepły odzew z Waszej strony potrafi zmienić o sto osiemdziesiąt stopni nawet najbardziej pechowy i nieudany dzień. Fajnie, że to co robię cieszy nie tylko mnie, ale i spotyka się z Waszym pozytywnym odbiorem. Bez Was by mnie tu nie było, dzięki że jesteście!
9. LENIWE PORANKI, BEZTROSKIE WIECZORY
Jestem rannym ptaszkiem, ale jednocześnie piżamowym potworem, uwielbiam przechodzić cały dzień w piżamach, celebrować poranne picie kawy, pozwolić sobie na oglądanie DD TVN i leniuchowanie się do południa w łóżku.
Ale chyba jeszcze bardziej doceniam beztroskie wieczory, kiedy nic nie zaprząta mi głowy, nic nie martwi, nie gryzie, kiedy kolejną kawę chroniącą przed zasypianiem zastępuje mi kubek kakao, a stertę materiału na jutrzejsze kolokwium ulubiony serial i ramiona bliskiej osoby. A móc się wyspać to już w ogóle cudowne uczucie!
10. DROBIAZGI
Moja mama zawsze powtarza, że potrafię cieszyć się z byle czego. Cieszy mnie telefon kuriera, zapach kawy w domu, popołudnie z książką na balkonie, kwiaty bez okazji, nowy lakier do paznokci, pierwszy śnieg czy chodzenie boso po trawie. Choć mam w sobie coś z pesymistki, jestem panikarą i przeżywam wszystko za trzech, potrafię też rejestrować drobne, radosne chwile i w mniejszym lub w większym stopniu koncentrować się na pozytywnych aspektach codziennego życia. Tak jest po prostu łatwiej!
Podzielicie się ze mną swoją receptą na szczęście? Co lub kto czyni Was szczęśliwym?
Będzie mi bardzo miło jeśli któraś z Was zechce zrobić ten TAG u siebie. A może już go zrobiłyście? Wszelkie linki jak zwykle mile widziane!
Ściskam ciepło! :*
Kasia
Zrobie ten tag u siebie na pewno-jest fantastyczny!:))
OdpowiedzUsuńMi radość sprawia:
-pyszna kawa z rana
-uśmiechy ludzi, nawet tych nieznajomych
-fajna pogoda, słońce, zapach kwiatów
-pachnąca, relaksująca kąpiel
-czekolada z orzechami i dobre wino
a największą radość sprawia mi zakup nowych kolczyków czy naszyjnika:D Jestem blinkomaniaczką:))
Kąpiel i wino, zgadzam się. :) Ale czekolady z orzechami nie lubię!
Usuńze wszystkim (prócz studiów, bo ja nie studiuje) się zgadzam, mnie też uszczęśliwiają takie rzeczy :) miłość, wiosna, leniwe poranki w niedzielę szczególnie, ah :)
OdpowiedzUsuńwszystko uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że moje odpowiedzi na ten tag były by brdzo podobne :-)
OdpowiedzUsuńKochana, zgadzam się z tobą w każdym punkcie :)
OdpowiedzUsuńA Milkę Oreo właśnie przedwczoraj odkryłam ;)
Fantastyczny post ;) Mogę się podpisać pod wszystkimi punktami, co do litery ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :*
UsuńCzekolada i miłość to moja recepta na szczęście:D:D
OdpowiedzUsuńMi radość sprawia słoneczny poranek, buziak na pobutkę zamiast budzika, czekolada duuuużo czekolady no i oczywiście.............ZAKUPYYYY:D:
OdpowiedzUsuńswietny post!
OdpowiedzUsuńA mnie sprawia radość nowy ciuch, ramiona ukochanego, dzień z rodziną czy jakaś drobna zmiana w otoczeniu (nowy mebel czy dekoracja), no i kwiaty! Doniczkowe i koniecznie z ładną osłonką. No i satysfakcja, jak za ten nowy ciuch czy drobną zmianę zapłacę mało :D
OdpowiedzUsuńBuziaki Kochana!
A ja nie lubię doniczkowych kwiatów, w ogóle się u mnie nie chowają. :(
UsuńŚwietny TAG! Przemyślę sprawę i spróbuję zrobić u siebie ;)
OdpowiedzUsuńChociaż ja jestem typową pesymistką, wszystko widzę zawsze na szaro...
Aczkolwiek staram się doceniać to co mam i cieszyć z każdej chwili mojego życia, w końcu ona się już nigdy nie powtórzy :)
Mnie ja też bardzo cieszę się z blogowania. Tutaj mogłam podzielić się gdy miałam jakiś problem, a czytelnicy mnie wspierali :)
OdpowiedzUsuńZe wszystkim się zgadzam :)
OdpowiedzUsuńMamy trochę wspólnych rzeczy :) Lubię takie posty o Tobie, bo wydajesz się być bardzo sympatyczna.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńCiekawe, czy Twoje zadowolenie ze studiów utrzyma się przez 3 rok. 1 i 2 rok farmacji nie maja z farmacją nic wspólnego - jest to chemia za chemią. Dopiero na 3 roku zaczną się przedmioty "farmaceutyczne" - chemia leków i farmakognozja. 3 rok jest najtrudniejszy, nastepnie 4 ciężko stwierdzić - czy jest lżejszy, czy człowiek po prostu się przyzwyczaił do takiej ilości nauki.
OdpowiedzUsuńJestem na 4 toku, nienawidze tych studiów, to najgorszy z moich zyciowych wyborów i rozważam rzucenie tych studiów. Przez pierwsze 2 lata człowiek się łudzi ze na 3 roku zaczną się potrzebne i sensowne rzeczy a tu klops.
Wydaje mi się, że ile ludzi tyle opinii. :) Moja koleżanka z roku wyżej twierdzi, że najciekawsze cały czas przede mną i na trzecim roku bardzo jej się podoba. :) Jej współlokatorka z piątego najgorzej wspomina z kolei drugi rok (fizjologia i biochemia to u nas prawdziwy pogrom). Gdzie studiujesz? Wydaje mi się, że na każdej uczelni wygląda to trochę inaczej... Być może kiedyś będę żałować, póki co jestem dobrej myśli. :) A do dużej ilości nauki chyba już się przyzwyczaiłam...
UsuńŚwietny post:) Gdybyś zrobiła "100 rzeczy, które czynią mnie szczęśliwą" to i tak bym przeczytała:D ja mam największą radochę, kiedy uda mi się wypisać kolejny długopis - głupie to, no ale co poradzę:D I mam nadzieję, że niedługo mnie również uda się zacząć studia, które są spełnieniem moich marzeń i też będą mi dawać taką satysfakcję!:)
OdpowiedzUsuńHaha. :D
UsuńŻyczę Ci tego kochana! :*
oprócz studiów wszystko się zgadza i u mnie
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to świetnie się czyta to co piszesz, serio :))
OdpowiedzUsuńA co do mnie to mnie cieszy też uśmiech innych osób, np. mijanych na ulicy. Świetna sprawa :)
Prócz tego tak jak Ty potrafię się cieszyć z małych rzeczy :) nawet lizak w kształcie serca wyjety zza pleców ukochanej osoby może mnie wprowadzić w błogi nastrój! :)
Dzięki kochana. :*
UsuńPodpisuję się pod tym co napisałaś. :)