Wybaczcie mi ten mały blogowy zastój. Wakacyjna beztroska już się skończyła, a ja powoli godzę się z nadejściem nowej codzienności. Kalendarz bez najmniejszych wyrzutów sumienia wskazuje miesiąc, w którym czas wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności organizacji czasu i energii, która pozwoliłaby pogodzić studiowanie z blogowaniem i "jako takim" życiem prywatnym. Przeraża mnie wizja pogodzenia tych trzech "etatów", ale po cichu liczę na to, że wszechświat nadal będzie mi sprzyjać.
Wrzesień był dla mnie mało intensywnym miesiącem. W dalszym ciągu uskuteczniałam wakacyjne lenistwo i o ile to w ogóle możliwe, cieszyłam się nim na zapas. Nie myślałam, nie analizowałam, byłam. Przypomniałam sobie o magii północy i o tym, że o tej godzinie kocha się najbardziej. Zasypiałam z odważnymi myślami i wchłaniałam szczęście każdą cząstką mnie, by schować je głęboko na później.
Zaliczyłam też kilka kulinarnych porażek, zaczęłam kompletować jesienną garderobę i do oporu zajadałam się słodkościami, które o tej porze roku smakują mi chyba jeszcze bardziej niż zwykle. Kilka razy pojawiłam się w Bydgoszczy, by wspierać poprawkowiczów skazanych na "kampanię wrześniową", a w ostatnich dniach miesiąca znowu zadomowiłam się tu na stałe.
Zobaczcie jak było!
1) Cały czas pochłaniam sagę o szczęściu. Jeśli jeszcze nie miałyście okazji poznać Anny Ficner Ogonowskiej, a dysponujecie większą ilością czasu niż ja aktualnie i szukacie ciepłej, wzruszającej opowieści o miłości na jesienne wieczory, bardzo Wam te książki polecam. :)
2) Domowe burgery, to chyba mój jedyny wrześniowy popis kulinarny, który dał się zjeść. Lasagne i ciasto Bounty mogły z powodzeniem wylądować w koszu.
3) Wrześniowy OOTD.
4) Słodki ekwipunek na deszczowe popołudnie. Czy tylko ja mam wrażenie, że jesienią czekolada smakuje jeszcze lepiej niż zwykle.
5) W końcu udało mi się dorwać moje botki w H&M. Są nieziemsko wygodne i nadal nie mogę się na nie napatrzeć.
6) Sezon świeczkowy rozpoczął się już na dobre.
7) Z niemałą ulgą pozbyłam się materiałów na drugi rok farmacji. Cztery olbrzymie torby książek, kserówek i notatek, znalazły nową właścicielkę.
8) Jeśli będziecie w Bydgoszczy i najdzie Was ochota na pizzę, na którą nie będziecie musiały czekać nie wiadomo ile, polecam(y) pizzerię Gregorio przy ulicy Gdańskiej. Klimatyczne, spokojne miejsce. :)
9) Bydgoska starówka. Mówcie co chcecie, ale ja naprawdę lubię to miasto. :) Wiążę z nim same fajne wspomnienia.
1,2) We wrześniu dotarło do mnie moje pierwsze zamówienie z Sheinside. Jeśli jesteście ciekawe co dla siebie wybrałam i czy byłam z tego wyboru zadowolona, odsyłam Was TUTAJ.
3) Do mojej kolekcji perfum dołączył nowy zapach. Zamówiłam go w ciemno i sama nie wiem czy go lubię... A mowa o perfumach Naomi Campbell.
4) Moja perełka skończyła niedawno dwa latka.
5) Przygotowałam się na szaleństwo zakupowe z Glamour. Muszę Wam powiedzieć, że jesienne zakupy całkiem mi się udały, ale znając życie zanim zabiorę się za haul, po jesieni nie będzie już nawet śladu.
6) Ikea pomogła mi zorganizować sobie szafę. Przy takim małym mieszkaniu każda szuflada jest na wagę złota. ;)
7) Babski wieczór czas start!
8) Truskawkowe smoothie w Empik Cafe szału niestety nie robi. :P Ale przynajmniej pozytywnie nastraja na resztę dnia.
9) Znowu na swoim... :)
A Wam jak minął wrzesień? Złapała Was jesienna depresja, czy może wręcz przeciwnie, szczęście sprzyjało Wam bardziej niż przez ostatnie pół roku? Dajcie znać co u Was, ja cały czas rozpaczam nad moim planem zajęć (poniedziałek: 12 godzin laboratorium, wtorek: patofizjologia, chemia leków, mikrobiologia lek.) i staram się przywyknąć do wstawania o szóstej rano i nie ignorowania budzika seriami drzemek. Nie jest łatwo. ;)
ZOBACZ TAKŻE:
* Sierpień w zdjęciach.
Ale masz przyjemny pokoik. Bydgoska starówka rzeczywiście cudna. Łączę się w bólu jeśli chodzi o wstawanie rano :)
OdpowiedzUsuńPiękna sukienka, bardzo Ci pasuje, a perfum od Naomi też posiadam i bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńOdwiedź i mnie czasem :))
Pozdrawiam!
Świetny mix!
OdpowiedzUsuńAle super botki:-)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! uwielbiam te posty u Ciebie! :))
OdpowiedzUsuńteż robiłam ciasto Bounty i mi wyszło, mam jeszcze resztę w lodówce. a co Tobie się nie udało? :>
poszukam tych książek w bibliotece :) mam na nie mega ochotę :) dzięki!
12 godzin w laboratorium w poniedziałki?! o matko :o
u mnie fotorelacja z wakacji więc jak chcesz na chwilę zapomnieć to zapraszam :)
Biszkopt miał grubość centymetra, a polewa była tak płynna, że całe ciasto delikatnie mówiąc... pływało. Totalna porażka, mówię Ci. :P
UsuńNo niestety. :( Najpierw mam TPLa, później chemię leków, a na deser jeszcze recepturę leków do oczu i w międzyczasie dwie przerwy po 15 i 20 minut. :( Zajęcia od 7:15 do 19:30 :(
Zajrzę na pewno. :)
tych słodyczy to zawsze jest za dużo, nie tylko u Ciebie
OdpowiedzUsuńNasza Bydgoszcz wcale nie jest taka zła jak niektórzy mówią :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę! :)
UsuńTakiego domowego burgera bym zjadła:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia na studiach!
jakie piękne zdjęcia a tort jaki :)
OdpowiedzUsuńjaka sukienka cudna^^
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twojego bloga! :) może pokażesz swoje mieszkanko a chociaż pokój? :)?
OdpowiedzUsuńPomyślę od tym, ale nie obiecuję, bo w sumie nie bardzo jest co pokazywać. Mieszkanie jak mieszkanie. :)
UsuńDziękuję za miłe słowo, pozdrawiam. :*
jakie pychotki!
OdpowiedzUsuńz każdym dniem coraz bardziej lubię Twojego bloga, x lat temu miałam całą listę blogów "tego typu" i odwiedzałam każdego systematycznie dziś odwiedzam tylko Twój :) uwielbiam... widzę na ostatnim zdjęciu że masz piękny pokój może pokażesz troszkę swojego mieszkanka ??:) nie myślałaś o tym żeby założyć instagrama i wrzucać tam fotki? lubię te Twoje podsumowania miesiąca w zdjęciach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Karolina.
Myślałam, ale najpierw muszę dorobić się telefonu z lepszym aparatem. :)
UsuńPS. Nawet nie wiesz ile mi radochy sprawiłaś tym komentarzem. :) Dziękuję ślicznie! :*
Też miałam ochotę na te botki z H&M, ale martwie się, że ten zamsz szybko się zniszczy :-(
OdpowiedzUsuńZa tydzień na pewno wejdę do poleconej przez Ciebie pizzerii, do Bydgoszczy mam 35km, tam studiuję (zaocznie na UKW Administrację) i często bywam, akurat za tydzień jadę z córkami do stomatologa, to na pewno na pizze pójdziemy do Gregorio, tylko napisz mi gdzie mniej więcej jest ta pizzeria? Nie brakuje Ci sklepu IKEA w Bydgoszczy? Mi strasznie, ale podobno za rok już będziemy mogły śmigać tam na zakupy :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKochana tuż obok Drukarni, tyle że po przeciwnej stronie, na pewno znajdziesz. :)
UsuńPewnie, że mi brakuje, ale już bliżej niż dalej, bo we wrześniu mają otwierać. Zbankrutuję na świeczkach. :D
Pozdrawiam również! :)
Tyyyle słodyczy! Ile szczęścia! :D
OdpowiedzUsuńPiękne botki tylko szkoda że zawsze takie ładne buty robią z zamszu i później to przemaka :/
kurcze, używasz tych samych perfum co ja ;)
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio też, świeczki, świeczki, świeczki :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie książki o szczęściu- jak dal mnie bardzo fajne, czasami zdarza mi się wracać myślami do historii bohaterów :)
OdpowiedzUsuńLubię takie fotorelacje :)) Też studiuję w Bydgoszczy ;)
OdpowiedzUsuń