A dzisiaj o ustach. Jak pewnie pamiętacie, jestem fanką Carmexu. Uwielbiam go za działanie. I nie przeszkadza mi ani uczucie chłodzenia, ani mentolowy zapach. Nawilża świetnie i to trzeba mu przyznać. Oczywiście przy odpowiednim stosowaniu- bo producent podkreśla, że Carmex należy stosować jak lekarstwo, a nie mazać nim usta sto razy dziennie, dosłownie raz po raz.
Ale Carmex się skończył i jako, że kobieta zmienną jest postanowiłam spróbować czegoś innego. Od tak, po prostu.
Wybór padł na Tisane w słoiczku, sztyft był niestety niedostępny. Ze względu na mało higieniczną formę aplikacji w ciągu dnia używam go raczej rzadko. Zazwyczaj nakładam balsam na noc i rano, przed nałożeniem pomadki. W obu przypadkach sprawdza się świetnie. Bardzo ładnie nawilża, wygładza i pielęgnuje usta. Zresztą nie tylko usta. Ostatnio nałożyłam go także na przesuszone okolice nosa i również poradził sobie z nimi znakomicie. Uchronił mnie też przed opryszczką. Po odstawieniu Carmexu miałam wrażenie, że wirus lada moment znowu da o sobie znać, zaaplikowałam więc dwie porządne warstwy i opryszczki jak nie było tak nie ma. Dlatego za działanie ma u mnie zasłużoną piątkę z plusem. Wszystkie obietnice producenta zostały spełnione. Zresztą zerknijcie same.
Wychwalamy dalej? Bardzo proszę. Zapach! Jest przepiękny. I tutaj zdecydowanie wygrywa z Carmexem. Tisane pachnie trochę orzechowo, trochę miodowo, a trochę po prostu jak ciastka. Tak czy siak, bardzo słodko i bardzo przyjemnie.
Aplikacja również nie sprawia najmniejszych problemów. Balsam co prawda ma zbitą, dość twardą konsystencję, która jednak pod wpływem ciepłoty palców topi się i nakładanie staje się banalnie proste. Rozprowadza się bez zarzutu. I jest niesamowicie wydajny. Ja używam go od miesiąca, a zużycie jest naprawdę niewielkie. Tak prezentuje się aktualnie:
Na uwagę zasługują również niesamowite składniki jakie zawiera w sobie Tisane. W niewielkim słoiczku umieszczono mieszankę miodu, wosku pszczelego i ekstraktów ziołowych, ale znajdziemy tam również olej rycynowy, olej z oliwek czy witaminę E. Cały skład możecie zresztą prześledzić poniżej.
Podsumowując, balsam Tisane podbił moje serce i na pewno zakupię jeszcze wersję w sztyfcie, żebym mogła zawsze mieć go w pogotowiu. Spodziewam się pytań- czy przebija Carmex? Ciężko powiedzieć, chyba nie chcę nawet tego rozstrzygać. Każdy produkt jest inny, ale oba bardzo polubiłam i do obu na pewno będę wracać.
Tisane polecam wszystkim, którzy nie przepadają za uczuciem mrowienia i których drażni mentolowy zapach. Choć myślę, że fanki Carmexu też się na nim nie zawiodą.
Balsam dostępny jest w aptekach i możecie go dostać w granicach 8-10 zł [4,7g].
***
Oj i znowu trochę zaszalałam z długością posta. Mam nadzieję, że mimo to nie zanudziłam Was na śmierć. Ale spokojnie, już mnie nie ma. Uciekam dopić poranną kawę i zmyć olej z włosów. A później już tylko polimery, polimery, polimery... Trzymajcie się!A wyżej ukochane Latte Macchiato w ukochanym szklanym kubku. <3
Ja Tisane miałam kiedyś, ale nie polubiłam. Może spróbuję dać mu jeszcze jedną szansę :)
OdpowiedzUsuńJa cały czas rozważam kupno, ale jeszcze mi się nigdy nigdzie nie rzuciła w oczy :)
OdpowiedzUsuńMnie też nie, trzeba po prostu pytać.
Usuńbardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńTisane dobre jest :)
OdpowiedzUsuńja tak nie lubię tego balsamu do ust. Strasznie mi usta wysusza i podkreśla suche skórki. Mam go w pracy i kompletnie nie wiem co z nim zrobić ;/
OdpowiedzUsuńA nie minął jest termin przydatności? Albo może zwyczajnie Ci nie podpasował. Spróbuj zużyć go na jakieś inne suche miejsca, otarcia.
UsuńSłyszałam bardzo dużo pochlebnych opinii na temat Tisany i jak widzę wszystkie były prawdziwe. ;p
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie próbowałam tego kosmetyku, ale mam zamiar to zrobić. ;)
Pozdrawiam. :>
Używałam go i byłam bardzo zadowolona. Aktualnie poszukuję sztyftu, ponieważ słoiczki nie są dla mnie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie :)
Ja też bardzo lubię Tisane... Pokazał mi go mój mężczyzna, który zimą zawsze smaruje czymś usta. I tak podkradałam mu od czasu do czasu, po czym stwierdziłam, że sama sobie muszę taki kupić i bach... Kupiłam i nie żałuję! :) Co prawda zużyłam go już dawno temu, ale i tak uważam, że jest ekstra i na pewno kupię go jeszcze kiedyś.
OdpowiedzUsuńPS Miłego uczenia czy raczej... Skutecznego! ;)
Słyszałam juz tyle dobrego o nich, ze w koncu sie skusze ;) jak skonczy mi sie moj Carmex, to wyprobuje ten :) Pozdrawiam ;) zapraszam na nowy wpis :)
OdpowiedzUsuńHa! U mnie też króluje Tisane :)) W zasadzie można by tak na siłę zastąpić go jakąś pomadką bezbarwną, ale efekt jest raczej krótkotrwały :((
OdpowiedzUsuńTisane to must have w naszych kosmetyczkach :)
OdpowiedzUsuńach właśnie poszukiwałam gdzieś recenzji tego balsamu ;) ja też mam przed sobą stertę książek ;) damy rade...powodzenia :**
OdpowiedzUsuńja uwielbiam Tisane :)
OdpowiedzUsuńale posiadam wersję zarówno w słoiku (w zasadzie to już końcówka) i w sztyfcie. Lekko się różnią. Przede wszystkim ten w słoiczku daje matowe wykończenie na ustach, natomiast sztyft świeci się jak błyszczyk :>
Wydaje mi się też, że jednak wersja słoiczkowa jest ciut lepsza :>
Tak czy owak, to mój ulubiony balsam do ust :)
Ja Tisane wole właśnie w słoiczku, bo sztyft jest dość twardy i za każdym razem łamie mi się po prostu.
OdpowiedzUsuńBede musiala sprobowac moze zamiast Carmexa :)
OdpowiedzUsuńnie miałam Tisane, tutaj na blogach chwalony:)
OdpowiedzUsuńNie lubię Carmexu ale Tisame to inna historia :) Ciągle zapominam się za nim rozejrzeć, ale teraz to już bezwzględnie muszę :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam go po prostu! kiedy tylko otworzę ten mały słoiczek to wącham i wącham, hehe:):*
OdpowiedzUsuńWszyscy go mają, wszyscy zachwalają , ale ja jeszcze nie mam . Nigdzie u siebie dostać go nie mogę :(
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo z chęcią bym wypróbowała.
W wolnej chwili serdecznie zapraszam do siebie :)
Ps. Mokreego ubrania ;)
Uwielbiam ten balsam, używam tylko i wyłącznie jego ;)
OdpowiedzUsuńwszyscy go polecają, musi coś w nim być :)
OdpowiedzUsuńużywałam, ale szału nie było. wolę pomadkę z alterry. :-)
OdpowiedzUsuńNie znam tego balsamu uzywam bebe.
OdpowiedzUsuńnie wkurza cie to ze wszyscy nagle wymyslili pomysl z pytaniami i z ciebie sciagaja?? to juz robi sie nudne
Kocham carmexa i od jakiegoś czasu ufam tylko jemu. Ale tak zachwalasz ten cud w słoiczku, że może się na niego skuszę ;)
OdpowiedzUsuńPolimery? Co dokładnie studiujesz? ;)
Jeszcze nic. Przygotowuję się do matury rozszerzonej z chemii.
UsuńTak się zbieram na jego zakup i jakoś zebrać się nie mogę ;)
OdpowiedzUsuńdużo dobrego słyszałam o tym balsamie.
OdpowiedzUsuńjej, dziękuje bardzo :**
OdpowiedzUsuńja także dodaje :) + świent blog !
Uwielbiam balsam Tisane! Tylko on skutecznie poprawia kondycję moich ust, gdy tego potrzebują.
OdpowiedzUsuńtisane wygląda tak aptecznie że przeszkadza mi to he he :D
OdpowiedzUsuńteż jestem takiego samego zdania o lanym poniedziałku ;d
Ja właśnie kupiłam Tisane w sztyfcie :D Pamiętam, jak jeszcze w gimnazjum używałam, ale tego w słoiczku i tak pozostałam mu wierna do dziś :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Tisane, kupuję go regularnie od jakichś 4 lat. Czasami na zmianę kupuję też Carmex, ale jednak zawsze w którymś momencie wracam do Tisane.
OdpowiedzUsuńZawsze widzę Tisane w mojej aptece, ale jak dotąd nie przyszło mi do głowy, by je kupić :)
OdpowiedzUsuńodpisz na maila prosze
OdpowiedzUsuńuwielbiam tisane :)
OdpowiedzUsuńHm.. Muszę wypróbować, bo ciekawie się zapowiada. :)
OdpowiedzUsuńLubię Carmex, ale od czasu do czasu sięgam po Tisane :)
OdpowiedzUsuńMiałam ten balsamik - bardzo go lubiłam. Chciałabym jeszcze wypróbować wersję w sztyfcie.
OdpowiedzUsuńKocham go i nie zamienię na żaden inny! Wersja w sztyfcie wymięka przy tej. Nie pielęgnuje tak dobrze, skład jest gorszy :/
OdpowiedzUsuń