wehearit.com
Jak Wam minęła sobota? Moja zleciała jakby z bicza strzelił. Dzisiaj zamierzam skończyć pisać prezentację maturalną i jak się uda, to zabiorę się jeszcze za chemię. Zostały mi już tylko zadania z białek i cukrów. Jakoś przebrnęłam przez tą nieszczęsną organiczną. Całe szczęście!
Ale ja tu gadu gadu, a konkretów trzeba. :) Tym razem trochę o różach. Nie mam zbyt dużego doświadczenia z tymi kosmetykami i nie kupuję ich też jakoś nagminnie. Dwa produkty które dzisiaj zrecenzuję są jedynymi tego typu w mojej kolekcji. Ciepły odcień brzoskwini i chłodniejszy, trochę pudrowy w zupełności mi wystarczają. A mowa o Essence silky touch blush w odcieniach #10 i #30.
Róże zamknięte są w pięciogramowych, prostych, dość poręcznych opakowaniach i mają prawie że matowe wykończenie- dają jedynie subtelny połysk, drobinki są niewidoczne. Są bardzo dobrze napigmentowane, ale jednocześnie dają delikatny efekt, który w zależności od potrzeb można oczywiście stopniować. W każdym razie nie sposób zrobić sobie nimi krzywdę. Polecam szczególnie osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z różami. Tym bardziej, że łatwo się je aplikuje, róże nie tworzą plam i utrzymują się przez większą część dnia.
Silky touch blash występuje w aż czterech wersjach kolorystycznych. Oprócz #10 i #30, które posiadam możemy znaleźć także delikatny #20 Baby doll i wpadający z brąz #40 Natural Beauty. Każdy z nich kosztuje jedyne 11 zł. Myślę, że za tę cenę zdecydowanie warto ich spróbować.
Podsumowując- dobry produkt za niewielkie pieniądze. Świetnie ożywia twarz, daje naturalny efekt, który można stopniować.
Czy kupię ten produkt ponownie? Nie wiem, przyznam szczerze że chciałabym trochę poeksperymentować i spróbować czegoś innego. Choć mam wrażenie, że nigdy nie uda mi się ich wykończyć! Wydajność jest naprawdę niesamowita.
Lubicie róże essence? A może macie innego swojego ulubieńca w tej kategorii? Czekam na Wasze komentarze!
oby dwa bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńmi bardziej ten pierwszy :)
OdpowiedzUsuńPierwszy jest bardziej w moim typie.
OdpowiedzUsuńMam oba i bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńja używam adorable codziennie,od ponad roku :) i nie widzę żeby chciał się skończyć :) także wydajność tak jak piszesz jest niesamowita :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne odcienie, ciekawa jestem jak wyglądają na policzkach
OdpowiedzUsuńBardzo chciałam Wam pokazać efekt na policzku, ale uchwycić róż to naprawdę graniczy z cudem. Musiałabym nałożyć go chyba tonę. :(
Usuńładne kolorki :)
OdpowiedzUsuńLubię je :)
OdpowiedzUsuńmam adorable, prawie juz na wykonczeniu i musze powiedziec, ze jest bardzo bardzo delikatny, kuku sobie nim nie da zrobic;p lubie go ;p
OdpowiedzUsuńŁadne kolorki, nie próbowałam ich nigdy.
OdpowiedzUsuńtej z lewej ładny :) nie miałam jeszcze z nimi do czynienia.
OdpowiedzUsuńładniejszy ten różowy :)
OdpowiedzUsuńTen z lewej bardzo mi się podoba :).
OdpowiedzUsuńjeśli są takie trwałe i wydajne to na pewno spróbuję:D:D:D bo ta 10 jest super!:D
OdpowiedzUsuńja też ograniczyłam suszenie, chyba że letnim strumieniem jeśli się gdzieś spieszę :D a jaka poprawa i to w dwa miesiące:D
Nie miałam ;) Ale się może jeszcze skuszę ;)
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę, a któryś z tych róży. :)
OdpowiedzUsuńMi także sobota bardzo szybko zleciała, a szkoda. :c
Dodałam zdjęcie przefarbowanych włosów, na Twoją proźbę, ukazała się także nowa notka, zapraszam serdecznie. :)
Chętnie zajrzę, dziękuję!
UsuńAdorable wygląda przyjemnie
OdpowiedzUsuńnie mam róży Essence, ale mam jeden z Catrcie (apricot smoothie) i jestem w nim zakochana :)
OdpowiedzUsuń30 bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńoo ten adorable wydaje sie fajny :)
OdpowiedzUsuńdodaje do obserwowanych :)
UsuńŁadne przyjemne kolory, jeszcze nie miałam różu od Essence.
OdpowiedzUsuńNa co dzień nie robię specjalnego makijażu, ale "od święta" lubię oprószyć kości policzkowe różem :)
OdpowiedzUsuńTen #30 wpadł mi w oko!:D
OdpowiedzUsuńPrzepiękne są te róże - mają takie wiosenne barwy! Oba są śliczne, naprawdę :) W ogóle kosmetyki Essence sa jednymi z moich ulubionych :) Chyba wypróbuję jeden z tych róży!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do komentowania i obserwacji:
http://versacebeautyfashion.blogspot.com/
fajny blog :) zapraszam do siebie, może poobserwujemy?:)
OdpowiedzUsuńTo jest to coś co miałaś na policzkach?:(
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, ale mnie to zdziwiło.
Kocham Cie.
M.
Mam oby dwa te kolorki i również bardzo je lubię , są takie naturalne ;)
OdpowiedzUsuńChoć jestem blondynką pasują mi oba ;)
Jak będziesz miała ochotę to wpadnij do mnie ;)
Nie miałam z nimi do czynienia, więc nie mam zdania, aczkolwiek myślę, ze z chęcią bym przetestowała, gdyby jakaś ich szafa była w okolicach dostępna ;/
OdpowiedzUsuńja mam 50-super naturalny efekt mieszam z flormarem p113idostaje tyle komplementow masz orz maca czy to dame-(akurat tez mam ladny ale odpoczywa na zime) ,myslalam ze te roze sa zwykle nie one maja polyskujace male kulki troche jak satyna
OdpowiedzUsuńmam tez60 -swietny koralowy i to za 6zl w promocji