Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że ostatni post z ulubieńcami miesiąca pojawił się w listopadzie, złapałam się za głowę. Regularne blogowanie zdecydowanie nie jest ostatnio moją najmocniejszą stroną.
Przede mną kolejny pracowity weekend (spektroskopia, heterocykle, biochemia, dwucukry i 120 wzorów), który rozpocznę jutro rano wyjściem do biblioteki, dlatego wykorzystuję ostatnią wolną chwilę i przychodzę do Was z postem, w którym opowiem Wam o moich ulubionych kosmetykach ostatnich kilku tygodni. Mam nadzieję, że uda Wam się wypatrzyć dla siebie coś ciekawego. Miłego oglądania! :))
Ulubieniec numer jeden to pędzel do konturowania Hakuro H13, dzięki któremu jeszcze częściej zaczęłam sięgać po róż, bo również do nakładania różu sprawdza się genialnie. Jest bardzo precyzyjny, ładnie wchodzi pod kość policzkową, nie robi plam, bardzo dobrze się nim blenduje. Przy pierwszym i drugim praniu trochę gubił włosie, teraz jest już w porządku. :) Jeśli szukacie wielofunkcyjnego, niedrogiego pędzla, który zechce współpracować z Waszym bronzerem, różem i rozświetlaczem jednocześnie to bardzo polecam Wam ten produkt. ;)
Na tusz Maybelline One by One skusiłam się po tym jak Rimmel Scandaleyes zaczął doprowadzać mnie do szału. I to był zdecydowanie dobry wybór! Nie jest to moje pierwsze spotkanie z tym tuszem, używałam go pod koniec liceum, ale mam wrażenie że teraz spisuje się u mnie lepiej niż wcześniej. Pięknie wydłuża rzęsy, rozczesuje je, unosi, pogrubia, nie mam żadnego ale. To jedna z tych maskar, która nie potrzebuje czasu by zmienić konsystencję, jest świetna już od momentu otwarcia i za to ją lubię. Jeśli jesteście zainteresowane recenzją, która co prawda pojawiła się na blogu wieki temu, to odsyłam Was do TEGO posta.
Nie mogę nie wspomnieć też o lakierze Rimmel, który gości na moich paznokciach tak często jak chyba jeszcze żaden do tej pory. :) Producent oznaczył go numerem 260 o wdzięcznej nazwie Funtime Fuschia i wcale nie przesadził z tym 60sekundowym schnięciem. Lakier genialnie się aplikuje, kryje na upartego już przy jednej warstwie, ładnie wygląda nawet na krótkich (poobgryzanych :P) paznokciach i naprawdę nieźle się trzyma. Warto polować na promocje, w cenie regularnej kosztuje około 10 zł. :)
Celia Nude w numerze #602 to trochę taki odgrzewany kotlet, który już niejednokrotnie pojawiał się w postach z ulubieńcami, ale uwierzcie mi na słowo- ostatnio sięgam po tą pomadkę dzień w dzień i muszę Wam powiedzieć, że zbiera naprawdę dużo komplementów.
Delikatny, jasny odcień różu pasuje właściwie do każdego makijażu i choć sama pomadka nie grzeszy trwałością, to i tak ją uwielbiam. Za kolor, za wykończenie, za zapach, za piękne opakowanie i za to, że kosztuje grosze. Gdyby się jeszcze tak nie łamała... :(
Kremowy olejek myjący do twarzy i ciała marki Ziaja to moje odkrycie ostatnich miesięcy. Aktualnie nie wyobrażam sobie bez niego porannej pielęgnacji. Bardzo dobrze, ale jednocześnie bardzo delikatnie oczyszcza, nie podrażnia, nie pozostawia uczucia ściągnięcia. Ma dość gęstą, kremową konsystencję, bardzo delikatnie pachnie i jest szalenie wydajny. Nie zawiera SLSów, także jeśli szukacie takiego produktu, to przyjrzyjcie mu się bliżej. Recenzja na pewno się pojawi, zdecydowanie zasługuje na oddzielny post.
O malinowo-jeżynowym peelingu Tutti Frutti już Wam wspominałam (KLIK). To moje kolejne opakowanie, uzależniłam się od tego zapachu, jest cudowny! Pomijając kwestie zapachowe, to naprawdę mocny zdzierak, a co najlepsze- w śmiesznie niskiej cenie. Co tu dużo mówić, musicie go mieć!
Waniliowe masełko do ust Nivea to już tak sławny produkt w blogosferze, że chyba nie muszę się na jego temat rozwodzić. Cudnie nawilża, jeszcze lepiej pachnie, czego chcieć więcej?
Na koniec dwa słowa o moich ulubionych ostatnimi czasu perfumach, które dzięki M. katuję od Świąt Bożego Narodzenia i jeśli mam być szczera- nie mam zamiaru przestać. Zapach bardzo ciężki do opisania, ale niesamowicie kobiecy i niewątpliwie zwracający uwagę otoczenia. Chyba nie może się nie podobać. Ja go uwielbiam, wprawia mnie w dobry nastrój i dodaje pewności siebie. I podobno do mnie pasuje. :) Powąchajcie, jeśli jakimś cudem jeszcze go nie znacie. A mowa oczywiście o perfumach Euphoria Calvina Kleina. :)
Dajcie znać czy wśród moich ulubieńców znaleźli się i Wasi. Ja zbieram się na babski wieczór, miłego weekendu! :*
Bardzo mnie kusi ten olejek z Ziaji :)
OdpowiedzUsuńKupiłam właśnie produkt do mycia Ziaja Ulga, ale nie olejek, tylko żel. Mam nadzieję, że też jest dobry ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam że niestety ten H13 strasznie ale to strasznie gubi włosie a miałam na niego ochotę i teraz tak się waham ;)
OdpowiedzUsuńMam taki peeling Tutti Frutti, faktycznie nieźle zdziera - tylko mam inny zapach i nie bardzo mi się podoba. Następnym razem sięgnę po tę wersję :)
OdpowiedzUsuńCelię lubię, tego koloru nie mam ale ostatnio mam ochotę na jakiś delikatny róż, więc może... ;) po One by One chyba sięgnę, bo bardzo lubię maskary Maybelline, nigdy się nie zawiodłam. Lakier ma faktycznie piękny kolor!
pędzle Hakuro - super!
OdpowiedzUsuńpomadka ma cudny odcień, sama ją mam, rewelacyjna jest, co gorsze kończy mi się
OdpowiedzUsuńMam ochotę na tą pomadkę ale nigdzie nie mogę jej znaleźć :(
OdpowiedzUsuńJa kupiłam siostrze pędzel h24 i jest zadowolona :)))
OdpowiedzUsuńJa za to planuje post o bublach bo trafiłam na kilka :)
lubię te lakiery z rimmela, pomadkę z celii i masełko z nivei ;)
OdpowiedzUsuńTe perfumki są boskie :) Świeży i piękny zapach :)
OdpowiedzUsuńLubię lakiery z tej serii i mam ich kilka. Akurat na ten kolor nie zwróciłam uwagi :)
OdpowiedzUsuńLakierów z rej serii Rimmel mam kilka i bardzo lubię, masełko do ust pachnie nieziemsko! A na pomadki celii do tej pory nie było mi trafić :(
OdpowiedzUsuńTak bardzo lubię też ten peeling :) a masełko mam z Bielendy i jest super :) Celia mnie kusi, ale niech mi się trochę zapasy stopnieją...
OdpowiedzUsuńLubię ziaje ulgę, masełko nivea i perfumy CK:-)
OdpowiedzUsuńCo do pomadki Celii i tuszu z Maybelline to się zgadzam. U mnie też sprawdziły się te produkty, choć łamliwość pomadki też mnie trochę wkurza :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam sie wszystkimi sposobami przekonać do Euphorii ale no nie potrafie dla mnie poprostu śmierdzi ;)
OdpowiedzUsuńa ja nigdzie nie moge znalezc tego peelingu Tutti Frutti. jakis pech mam((((
OdpowiedzUsuńSame przyjemniaczki!
OdpowiedzUsuńA Euphoria to mój zapach życia :)
Bardzo lubię ten Ziajkowy kremowy olejek :)
OdpowiedzUsuńCelia to mój stały ulubieniec, a ten hakuro chyba sobie sprawię, bo właśnie szukam czegoś do bronzera.
OdpowiedzUsuńOne by one lubię, ale tej wersji satin black jeszcze nie miałam ;p Pomadki Celii również lubię :) A masełko Nivea mam karmelowe i je uwielbiam!
OdpowiedzUsuńMasełka do ust Nivea są genialne - mam wanilię właśnie i drugi wariant karmel, ale to ten pierwszy przyprawia mnie niemalże o zawrót głowy, są ekstra;-))
OdpowiedzUsuńTa pomadka jest piękna
OdpowiedzUsuńMam dobrego dzieraka Futti Frutti, lubię lubię i to za male pieniądze; ) pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńRimel Scandaleyes też u mnie się nie sprawdził, a ten One by One jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńNatomiast moja Celia 602 jest w opłakanym stanie, strasznie szybko się stopiła :(
olejek z ziai uwielbiam ale chyba zmienili jego skład, bo ostatnio jak go miałam miał całkiem inną konstystencję :)
OdpowiedzUsuńPerfum CK idelny:D
OdpowiedzUsuńZiaja się u mnie również sprawdza. Z masełek Nivea malinowe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Euphoria pachnie pięknie;)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować ten Tutti Frutti a Euphorie kocham!
OdpowiedzUsuńMiałam kupić ten pędzel, ale zdecydowałam się na Real Techniqes i przepadłam. Kształt jest dla mnie idealny :)
OdpowiedzUsuń