29 gru 2011

W pogoni za zniewalającym spojrzeniem.

Tusze do rzęs zmieniam jak rękawiczki. Przetestowałam ich niezliczoną ilość, a mimo to cały czas szukam swojej maskary wszechczasów. Najbliżej ideału jest Maybelline Colossal Volum Express i to właśnie do niego wracam najczęściej. Ale dzisiaj nie o nim! Skuszona przyciągającym wzrok opakowaniem i duża szczoteczką zdecydowałam się sprawdzić, czy One by One rzeczywiście przepięknie pogrubia, rozdziela i wydłuża i czy nada moim krótkim i jasnym rzęsom oczekiwanej objętości i wyrazistego wyglądu. Jesteście ciekawi czy i w jakim stopniu obietnice producenta pokryły się z rzeczywistością? Zapraszam do dalszej lektury. :)


Maybelline One by One

Koralowe opakowanie zdecydowanie cieszy oko i zachęca do użytkowania. Ale to już zdążyliście zauważyć. Przejdźmy do szczoteczki. Chętnie sięgam po te duże, jednak nie do końca potrafiłam przekonać się do silikonowych. Pomyślałam: ryzyk fizyk. I stało się. Wrażenia? Jest elastyczna, ma fajny kształt i dobrze łapie rzęsy. Wydawałoby się więc, że aplikacja jest prosta i wygodna. Jednak nic z tych rzeczy! Sam tusz ma bowiem dziwną konsystencję, na początku jest dość rzadki i strasznie mokry. W rezultacie rzęsy są posklejane, a powieka cała upaćkana.
Jeżeli chodzi o działanie, to również bez fajerwerków. Tusz rzeczywiście wydłuża rzęsy, jednak o podkręcenie nie jest już tak łatwo. Nie mówiąc już o pogrubieniu. Jedna warstwa nie nadawała rzęsom praktycznie żadnej objętości, a przy kolejnej z kolei strasznie łatwo o efekt owadzich nóżek.



Niezadowolona wróciłam więc do sprawdzonego Colossala. A gdy ten się skończył, z braku laku byłam zmuszona sięgnąć po Pana ze zdjęcia. Jakież było moje zdziwienie, gdy po przeleżeniu dwóch miesięcy w koszyku, stał się kosmetykiem nie do poznania!
Zmieniła się jego konsystencja (zgęstniał), a co za tym idzie także działanie. Warto było dać mu drugą szansę, efekt był o niebo lepszy. Zresztą oceńcie same.

Podsumowując: Zaraz po otwarciu tusz kompletnie się u mnie nie sprawdził. Sklejał moje krótkie i rzadkie rzęsy. Jednak z upływem tygodni staje się coraz lepszy. Ładnie wydłuża i przyzwoicie pogrubia, nie pozostawiając grudek. Jest bardzo wydajny, nie podrażnia i łatwo się zmywa. Plus za intensywny czarny kolor. Minusy? Podczas aplikacji brudzi powiekę, zdarza się także, że po kilku godzinach się na niej odbija i osypuje.
Czy kupię ten produkt ponownie? Raczej nie. Będę szukała czegoś lepszego, albo po raz enty wrócę do Colossala.


A Wy znacie One by One? Podbił Wasze serducha? A może polecicie mi jakiś fajny, sprawdzony i lubiany przez Was tusz? Chętnie wypróbuję coś nowego. Czekam na Wasze komentarze! :)

38 komentarzy:

  1. Od dawna mam na niego chętke podoba mi się jego szczota:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli to tusz jak wino, im starszy, tym lepszy :). Ja go jeszcze nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zoila, w tym przypadku dokładnie tak!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zazwyczaj używam tuszy z Avonu, szczególnie tych z gigantyczną szczoteczką. Ładnie wydłużają, pogrubiają rzęsy. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzisz, mi też sklejał rzęsy i uznałam, że nijako ma się to do jego idei One by One. Ja też szukam tuszu idealnego i póki co bez powodzenia. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja chyba się na niego nie skusze...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie używałam go... (jestem chyba jedną z niewielu osób, które jeszcze nie miały tych tuszy, Colossala też nie :P) Ale sylikonowe szczoteczki uwielbiam! :) jestem wierną fanką Wonder lash z Oriflame :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie miałam go jeszcze, ale kusi mnie, żeby go kupić odkąd się pojawił ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. nie używałam one by one :) gorąco polecam Masterpiece Max Max Factora :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam i zdecydowanie wolę "żółtą siostrę" one by one :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Z tuszami Maybelline często tak mam, że dopiero po leżakowaniu jakiś czas nabierają wartości i robią się fajne w użytku :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ciekawy post.

    zapraszam do mnie.:>

    OdpowiedzUsuń
  13. No tak, niektórym trzeba dać czas.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam tą maskarę i ją szczerze uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. tuszu nie miałam, ale u mnie to standardowa procedura - po kupnie tuszu zostawiam go na 2-3 tygodnie do "przeschnięcia" :) nie lubię świezych tuszów

    OdpowiedzUsuń
  16. ja ten tusz uwielbiam ale trochę bolą mnie oczy po nim, ponieważ ja rzęsy maluję przy samej powiece i jak za mocno "zatrę" to trochę boli, ale ogólnie tusz jest na plus :)

    OdpowiedzUsuń
  17. czyli tusz musi poleżakowac troszkę:)

    http://kobiece-wariacje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie używałam, ale słyszałam i czytałam, zazwyczaj pozytywne recenzje. Chyba wszystko zależy ok rzęs :)

    OdpowiedzUsuń
  19. dla mnie najlepszy jest max factor false lash effect fusion, debeściak :)

    OdpowiedzUsuń
  20. ja od la ograniczam się co 2000kalorii :)

    OdpowiedzUsuń
  21. ja go zdecydowanie KOCHAM ! <3

    OdpowiedzUsuń
  22. bardzo lubię tą maskarę

    http://www.rockglamfashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. bardzo lubie tusze tej firmy i chyba kazdy jaki mialam musial odlezec

    OdpowiedzUsuń
  24. U mnie z tą maskarą nie było tak źle, tylko jedno mnie zdenerwowało w niej strasznie - osypywała się koszmarnie i to już kilka godzin po nałożeniu! Owadzie nóżki - u mnie to samo :/ Ale mnie się wygodnie ją używało, ładnie rozczesywała, nie sklejała mi wcale, wydłużała, tylko troszkę słabo pogrubiała.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jakoś mnie on nie zachęca, ale twoje rzeczy wyglądają ładnie

    OdpowiedzUsuń
  26. Ostatnio koleżanka mi go poleciła ;)
    Na pewno kupię go jak skończę mój,który używam obecnie :))

    OdpowiedzUsuń
  27. Mam go, ale Collosal rządzi;)

    OdpowiedzUsuń
  28. mam colosal i mój chyba potrzebuje czasu bo jest za mokry. W tym czasie zdradzam go z obrotowym bourjois ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja ten tusz uwielbiam! U mnie sprawdza się świetnie od pierwszego użycia! Oczywiście ma też swoje minusy, ale generalnie zdradziłam dla niego swojego wieloletniego ulubieńca, czyli Wonder z Oriflame. Próbowałaś Wonder? Może on Ci się spodoba, ma fajną szczoteczkę, która z jednej strony ma krótsze włoski, które mają pogrubiać, a z drugiej strony dłuższe włoski, które wydłużają. Ja trochę znudziłam się tym samym efektem i tylko dlatego sięgnęłam po inny tusz. Zresztą oba tusze wkrótce zrecenzuję na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Od dawna chodzi za mną mysl wypróbowania tego tuszu :)

    OdpowiedzUsuń
  31. http://youbeautiful-kosmetycznefantazje.blogspot.com/ Zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  32. http://youbeautiful-kosmetycznefantazje.blogspot.com/ Zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Uwielbiam One by One - u mnie sprawdził się od razu po otwarciu i nadal spisuje się rewelacyjnie! Tak samo jak Ty jestem wielką fanką Collossala (i wszelkich jego 'odmian'), ale od kiedy odkryłam Scandaleyes Rimmela, chyba spadł na drugie miejsce...

    OdpowiedzUsuń
  34. o nie!
    a miałam go kupić, cóż ja nie znalazłam swojego ulubionego, dalej jestem zmuszona szukać, ciężkie to nasze życie:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  35. Jest super jak ten żółty i do tego przystępna cena :) Jestem na tak :))

    OdpowiedzUsuń
  36. Polecam wypróbować któregokolwiek tuszu z Max Factor. Miałam prawie wszystkie dostępne w Polsce i żaden mnie nie zawiódł :)

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za każdy komentarz!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...