25 paź 2013

O wrześniowym ShinyBox- recenzja zbiorcza.

Październik upływa mi pod hasłem "zaległości". W oglądaniu seriali, robieniu notatek na wykładach, w nauce, a także w blogowaniu. Przedwczoraj doszły mnie słuchy, że dotarła już do mnie październikowa edycja pudełka ShinyBox, a ja jeszcze nie zdążyłam opowiedzieć Wam o swoich pierwszych wrażeniach z używania produktów, które znalazłam w boxie wrześniowym. ;) Trochę spóźniona spieszę więc do Was z mini recenzjami!


Jak pewnie doskonale pamiętacie, edycja wrześniowa wzbogaciła nasze kosmetyczki o pięć produktów, z czego dwa to produkty do makijażu i jednocześnie produkty pełnowymiarowe. O ile pojemność dwóch na trzech z pozostałych, tj serum i szamponu jest dla mnie zadowalająca, to odczuwam spory niedosyt jeśli chodzi o mleczko... I może właśnie od niego zacznę.


Mleczko do ciała Scottish fine Soaps

Niewielka pojemność 50 ml wystarczyła mi jedynie na dwa użycia... Produkt za sprawą bardzo rzadkiej i lejącej się konsystencji i kompletnie niedopasowanego do niej opakowania jest szalenie niewydajny. Za to pięknie pachnie! Jest to taki pudrowo-mleczny zapach, który mnie osobiście do złudzenia przypomina zapach oliwki Hipp. :) Mleczko dobrze się rozsmarowuje i dość szybko wchłania, a skóra po jego użyciu jest naprawdę przyjemnie gładka, miękka i nawilżona. Myślę, że gdyby nie zawrotna cena 39 zł za 220 ml i koszmarne według mnie opakowanie, skusiłabym się na pełen wymiar tego produktu.

Nabłyszczające serum do włosów Toni&Guy

To produkt, który ucieszył mnie chyba najmniej z całego pudełka... Uważam, że to trochę powtórka z rozrywki jeśli chodzi o box sierpniowy i tak jak wspominałam Wam już wcześniej- odczuwam przesyt kosmetykami do pielęgnacji włosów w Shiny... 
Serum jeszcze nie otwierałam, wykańczam inny produkt tego typu, swoją opinią na jego temat podzielę się z Wami za jakiś czas. :)
Pełnowymiarowy produkt o pojemności 30 ml kosztuje niecałe 40 zł. 

Szampon przywracający równowagę skóry głowy Phenome

Po pierwszym użyciu byłam tym produktem naprawdę zachwycona. Włosy cudownie pachniały zielonymi orbitkami i były niesamowicie miękkie i przyjemne w dotyku. Szkoda tylko, że moja skóra głowy się z tym produktem nie polubiła... Już po drugiej aplikacji była przesuszona, podrażniona, swędziała... Wracam do aptecznych szamponów, Phenome chyba jednak nie jest dla mnie. Szkoda, bo zapowiadało się nieźle... 
Pełnowymiarowy produkt o pojemności 250 ml kosztuje 75 zł


Róż do policzków z olejkiem arganowym #43 Paese

To z kolei mój numer jeden jeśli chodzi o wrześniowy box. Bardzo ładny odcień, którego nie miałam do tej pory w swojej kolekcji, przyzwoita pigmentacja i przyjemny, lekko kwiatowy zapach, który niewątpliwie uprzyjemnia aplikację. Róż trzyma się na policzkach przez większą część dnia i to całkiem dobrze, nie robi smug i nie powoduje u mnie powstawania niedoskonałości. Jedyne do czego się przyczepię to opakowanie, które według mnie nie powala wytrzymałością i jakością wykonania, a jego odkręcanie potrafi być trochę upierdliwe. ;) Za 4g produktu płacimy 18-19zł.

Czarna kredka do oczu z aplikatorem Glazel

Polubiłam ją już od pierwszego użycia. Jest trwała, dość miękka i całkiem dobrze napigmentowana. Moim numerem jeden co prawda cały czas są żelowe kredki SuperShock z Avonu, ale i ta klasyfikuje się na dość wysokiej pozycji i szczerze mogę ją Wam polecić, jest to wydatek rzędu ok 23 zł. :)


Podsumowując- dzięki obecności różu do policzków i czarnej kredki do oczu, edycję wrześniową uważam za całkiem udaną. Do gustu przypadło mi również mleczko do ciała ze Scottish, żałuję że niewielka pojemność pozwoliła mi cieszyć się nim tak krótko. Jeśli chodzi o dwa pozostałe kosmetyki, to jakoś nie szczególnie pałam entuzjazmem na widok produktów do pielęgnacji włosów w ShinyBox... chyba daleko mi do włosomaniaczki. ;)

A Wy jak oceniacie zawartość wrześniowego Shiny? Trafiła już do Was edycja październikowa? Ja z niecierpliwością czekam, aż będę mogła zajrzeć do środka, choć zawartość dzięki Waszym blogom nie jest już dla mnie tajemnicą. ;) Tymczasem pozdrawiam Was ciepło i wracam do nieszczęsnej fizjologii, której poświęcam ostatnio całe dni (i noce). Udanego weekendu!

10 komentarzy:

  1. Tym mleczkiem do ciała to mnie kusisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mimo, iż nie jestem szczęścliwą posiadaczką/ mnie również się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam tego pudełeczka, ale zawartość nawet mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  4. to mleczko strasznie nieudane, połowa mi się wylała...tragedia

    OdpowiedzUsuń
  5. nie lubie postów z tymi pudełkami

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że szampon się nie sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
  7. Owocnej nauki:-D mnie serum ciekawi, a róż i kredka rzeczywiście fajne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczny róż!

    Zapraszam do nas ♥

    sandraandnika.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za każdy komentarz!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...