Nie mam pojęcia, czy to pierwszy dzień jesieni czy telefon kuriera, że moje perfumy są już w drodze, nastroił mnie tak optymistycznie, ale od rana uśmiech dosłownie nie schodzi mi z ust. A może to po prostu wczorajszy mile spędzony wieczór? Ostatnio w ogóle częściej się cieszę... Szukam w życiu "małych przyjemności", mając nadzieję, że te większe znajdą się same... I chyba się udaje. :)
Nie wiem czy też tak macie, ale ja potrafię czerpać niesamowitą przyjemność nawet w uzupełnianiu zapasów najbardziej podstawowych produktów, zakupy cholernie mnie cieszą. Każde! Nawet te tak zwane nadprogramowe, po których zdarza się, że dopadają mnie małe wyrzuty sumienia. A może zwłaszcza te? :P Nazywam je kosmetycznymi grzeszkami i właśnie o nich chcę Wam dzisiaj trochę poopowiadać. Wszystkie produkty, które zobaczycie można spokojnie zaliczyć do mojej ulubionej kategorii "na każdą kieszeń", jestem więcej niż pewna, że znajdziecie dla siebie coś ciekawego. Najwyżej razem będziemy smażyć się w piekle. ;) Miłego czytania!
Cytrynowy balsam do ciała Lemon Twist Soraya- znalazłam go w Rossmannie w "cenie na do widzenia" i zwyczajnie nie mogłam się na niego nie skusić. Nie oczekuję od niego żadnego super nawilżenia, kupiłam go ze względu na zapach, bo pachnie naprawdę obłędnie, słodko i bardzo owocowo, czyli tak jak lubię. :) Spotkałam się z opiniami, że to zapach żółtej choinki do samochodu, ale kompletnie tego nie rozumiem, mój nos odbiera to raczej jako cytrynowy olejek do ciasta, albo kolorowe landrynki. :)
Żel pod prysznic pomarańcza i jogurt Isana- nie wiem czy już Wam o tym wspominałam, ale jestem osobą, która musi używać żelu i balsamu w podobnej nucie zapachowej... stąd zakup tego kąpielowego umilacza. ;) Owocowy duet czeka jeszcze na swoją kolej, ale żeli Isana używam nie od dziś, więc spokojnie mogę je Wam polecić. Za taką cenę nie znajdziecie niczego lepszego.
Mydło do rąk z masłem shea i olejkiem ze słodkich migdałów Welness&Beauty- kupiłam mydełko, a nie żel ze względu na pompkę i niższą cenę. Nie robi to dla mnie większej różnicy, bo i tak będę używać go pod prysznicem. Mam z tej serii masło do ciała i jest naprawdę fajne. Widziałam, że pojawiło się więcej wariantów zapachowych, więc każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Nie wiem czemu, ale strasznie podoba mi się ta seria.
Antyperspirant Adidas wersja Soften- pięknie pachnie i zapach to chyba jedyna rzecz jaką kieruję się przy wyborze tego typu produktów, wszystkie sprawdzają się u mnie tak samo dobrze. Wersja "w kulce" jest chyba moją ulubioną.
Krem nawilżający-matujący 25+ Ziaja- nie wiem, które to już moje opakowanie, jeden z moich ulubionych kremów na dzień, o których swoją drogą zamierzam napisać Wam w końcu trochę więcej. Szukajcie go w aptekach i sklepach firmowych Ziaja, bardzo polecam!
Pasta cynkowa- strasznie przydatna sprawa, nie tylko dla posiadaczek cery trądzikowej. Na razie nie zdradzam nic więcej, planuję wprowadzić na bloga nową, apteczną serię, w której to małe cudo na pewno zadebiutuje. Cierpliwości. :)
Benzacne żel 5% - na temat tego leku też na pewno pojawi się oddzielny post, bo pomimo tego, że rzeczywiście działa, ja go niestety nie polecam... Moja skóra nie jest wrażliwa, nie jestem uczulona na nadtlenek benzoilu, bo stosowałam go już w preparatach siarkowych, a benzacne nałożony punktowo w minimalnej ilości robi mi na twarzy wielkie, czerwone, cholernie długo gojące się place... Nie wiem w czym rzecz, stosowałam go zgodnie z informacjami na ulotce (zawsze co najmniej 30 minut po umyciu twarzy) razem z filtrami UV, w różnych odstępach czasowych (1x/d, co drugi dzień lub rzadziej), przez dwa miesiące robiłam do tego leku kilka podejść i za każdym razem dzieje się dokładnie to samo. Dajcie znać czy znacie benazcne i czy miałyście podobne odczucia...
Krem nawilżająco-kojący SPF 30 seria T Pharmaceris- krem z filtrem, którego aktualnie używam, bardzo dobrze mi się sprawdza, więc kupiłam kolejne opakowanie. Ładnie nawilża skórę (jest polecany do skóry po i w trakcie kuracji przeciwtrądzikowych), nie bieli jej, nie zapycha i fajnie współgra z podkładem. Zapłaciłam za niego 36,90 zł, ale szczerze powiedziawszy przepłaciłam, bo można dorwać go taniej. Jeśli szukacie kremu na dzień, który będzie zawierał SPF i macie cerę podobną do mojej (mieszaną, tłustą w strefie T, z niedoskonałościami i skłonną do zapychania) to bardzo go Wam polecam. U mnie spisuje się bez zarzutów, nie wiem czemu tak mało się o nim mówi, jest naprawdę dobry!
Peeling do stóp Fuss Wohl- poprzedni mi się skończył, postanowił spróbować tego, bo kremy z tej serii bardzo, bardzo lubię. Zobaczymy jak się sprawdzi, kosztował przysłowiowe grosze. :)
Szampon intensywna świeżość do włosów tłustych Ziaja- kupiłam go bez przekonania, bo potrzebowałam nowego szamponu, a akurat nie byłam "przy kasie" i o dziwo sprawdza się rewelacyjnie! Duża butla (400 ml) kosztuje około 7 zł, szampon jest szalenie wydajny, ale przede wszystkim bardzo dobrze oczyszcza, nie przesusza skóry głowy i nie wywołuje u mnie łupieżu. Podoba mi się też jego miętowo-ziołowy zapach i uczucie odświeżenia jakie daje. Zdecydowane odkrycie tego miesiąca, Ziaja po raz kolejny miło mnie zaskoczyła, na pewno kupię go ponownie. :)
Na koniec jeszcze filtry i produkty po opalaniu, które zabrałam ze sobą na wyjazd, a których nie było okazji pokazać Wam wcześniej. Mleczka Sun Ozon sprawdziły się bardzo dobrze, mają fajną konsystencję i dobrze się rozsmarowują, jedyny minus jaki widzę, to fakt, że brudzą białe ubrania i ciężko jest je później doprać. Kompres kojący Sopot Sun Ziaja to mój wielki zeszłoroczny ulubieniec, uratował moją skórę po przedawkowaniu słońca, więc i w tym roku musiałam mieć go ze sobą. Obok tradycyjnego Panthenolu to mój numer jeden w kategorii kosmetyków po opalaniu. Żel aloesowy Sun Ozon nie miał okazji zaliczyć swojego debiutu, ma długi termin ważności, więc poczeka w łazienkowej szufladzie na przyszłoroczne wakacje. ;)
I takim oto sposobem przebrnęliśmy przez moje nowości zakupowe z ostatnich tygodni. Zainteresowało Was coś szczególnie? Koniecznie dajcie znać, a ja uciekam na śniadanie, zanim umrę z głodu. :P
Miłego dnia!
PS. DZIĘKUJĘ za mega pozytywny odzew w związku z ostatnim postem, po raz kolejny udowodniliście, że mam najfajniejszych czytelników pod słońcem. :)))
Krem z Ziaji mam w zapasie, mam nadzieje, że u mnie spisze się tak samo dobrze :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie kremem do twarzy z P., a żel z Isany też kupiłam ostatnio :) Póki co nic nie kupuje, siedzę w domu i się kuruje, bo nieźle mnie rozłożyło na początku jesieni....
OdpowiedzUsuńZdrowiej. :*
UsuńTo Twoje śniadanie?! O mamo *.* kto je przygotował? :)
OdpowiedzUsuńKrem z Ziaji po prostu uwielbiam! Zamieniłam go na Nivea, jak mi się skończył i teraz bardzo żałuję i na milion procent z powrotem do niego wrócę <3
To tylko zdjęcie-inspiracja z weloveit. :)
UsuńLubię ten krem z ziaji ;) A jakąś kulkę z adidasa kiedyś miałam,ale chyba za długo schnie jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńkrem z Ziaji jest cudowny!
OdpowiedzUsuńNo moja droga, takie odczucia na temat zakupów to się chyba nazywa zakupoholizm:d ale nie martw się, tez tak mam :d a na krem z pharmaceris mam wielką ochotę bo ostatnio widziałam duzo recenzji o innych wariantach i teraz się zastanawiam który wybrać :)
OdpowiedzUsuńZ Pharmaceris oprócz tego kremu, używałam jeszcze kremu z 5% kwasem migdałowym, na początku był super, później moja skóra chyba się do niego przyzwyczaiła, bo przestał działać. :( Innych nie testowałam.
UsuńTen cytrynowy balsam musi pięknie pachnieć.
OdpowiedzUsuńKusisz też tym kremem z Ziaji, miałam wersję z bio olejkiem z awokado i niestety zapychał, ciekawa jestem jak ten by się spisał.
Krem z olejkiem z awokado ma na początku składu parafinę, więc nic dziwnego, że Cię zapychał. Ten ma dużo lepszy skład, polecam. :)
UsuńBalsam z tej serii Soraya mnie wysuszył : c i ratowałam dość długo skórę.. A krem z ziaji muszę kiedyś wypróbować w końcu!
OdpowiedzUsuńNo coś Ty? :( Mam nadzieję, że u mnie sprawdzi się lepiej niż u Ciebie.
UsuńTeż cieszą mnie zakupy takich drobiazgów i podstawowych produktów ;) Muszę wypróbować to mydełko wellness&beauty :)
OdpowiedzUsuńMam z Soraya z tej samej serii żel pod prysznic i uwielbiałam go latem. Dla mnie pachniał cytrynową gumą rozpuszczalną Maomam. Przepiękny, słodki zapach.
OdpowiedzUsuńśniadanko boskie < 3
OdpowiedzUsuńTo tylko zdjęcie z weloveit :)
UsuńNie pomyślałabym, że ten szampon się tak dobrze sprawdzi, bo z Ziaji lubię wszystkie kosmetyki prócz szamponów właśnie :)
OdpowiedzUsuńBalsam z Sorai jest świetny:) Jak kupowałam to miałam dylemat czy tego nie wziąć (malinowy też piękny!), ale ostatecznie kupiłam kakaowy ;) Krem z Ziaji mam i jest nawet okej, ale wydaje mi się, że ma trochę dziwny zapach, tak jakby był zepsuty (na pewno nie stracił jeszcze termin ważności), no chyba, że on ogólnie taki jest ;)
OdpowiedzUsuńGdzieś właśnie obiło mi się o uszy, chyba w filmiku którejś z dziewczyn, że ten krem zaczął po pewnym czasie pachnieć jakby był popsuty, a w poprzednich opakowaniach wszystko było w porządku... Ja zużyłam już kilka słoiczków i w moim przypadku był w porządku za każdym razem, więc wydaje mi się że po prostu trafił Ci się jakiś dziwny egzemplarz.
UsuńMiałam ten żel z Isany i krem do twarzy z Ziaji, zresztą to mój ulubiony krem jak na razie :). Miałam te mleczka z SunOzon oraz kompres z Ziaji, który świetnie się sprawdził na wakacjach :). Interesuje mnie ten krem z Pharmaceris, ponieważ szukam dobrego nawilżacza do skóry tłustej w strefie T. Rozważę jego zakup, przy następnej wizycie w Super Pharm.
OdpowiedzUsuńMnie też zainteresowała seria Wellness&Beauty. Mam obecnie peeling do ciała i balsam do rąk. Oba kosmetyki świetnie się sprawdzają, więc polecam ;)
OdpowiedzUsuńNie widziałam peelingu, dzięki za info. :)
UsuńZiaja nigdy nie zawodzi ;)
OdpowiedzUsuńKrem z Ziaji jest bardzo chwalony, więc pewnie w końcu się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńMi właśnie zapach fioletowego antyperspirantu Adidas nie za bardzo pasuje. O wiele bardziej lubię wersję złotą i różową :)
OdpowiedzUsuńmi nie przeszkadza używanie róznych żeli i balsamów jednocześnie. Nie wiedziałam o tym, że musisz mieć ten sam wariant zapachowy:)
OdpowiedzUsuń"Muszę" to może nie najlepsze określenie, ale lubię i staram się. :)
Usuńluuubię bardzo ziaję, też mam krem ale z serii med :)
OdpowiedzUsuńja mam ten krem z Ziaji i niestety u mnie nia sprawdzil sie. Nakladam go minimalnie, a i tak pozostaje lepka warstwa((( moze skusze sie na ten krem z Pharmaceris, wlasnie poszukuje dobrego kremu na dzien))))
OdpowiedzUsuńZgadzam się, soraya pachnie obłędnie :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej soray wiele dobrego. A co do zapachu to żółta choinka pachnie wanilią a nie cytryną :P Mnie nie ziemsko kuszą te płyny z Isany i wkońcu muszę się skusić.
OdpowiedzUsuńja się nawet cieszę z zakupów jak mam kupić chleb io bułki xd to się nazywa zakupoholizm :D
OdpowiedzUsuńW końcu przekonałam się do zakupu żeli z Isany, zobaczymy czy będą takie ochy i achy jak na innych blogach ;-)
OdpowiedzUsuńJa akurat bardzo lubię maść Benzacne :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam robić takie "zwykłe" zakupy, radości co nie miara! :) Benzacne.. nie bardzo umiem się wypowiedzieć na temat tego produktu.. raz działa super - eliminuje jakąś niechcianą niespodziankę, raz działa średnio , raz podrażnia a czasem nie robi kompletnie nic. Nie wiem od czego to zależy. Najlepiej sprawdza się u mnie pasta cynkowa :)
OdpowiedzUsuńPasta cynkowa działa u mnie wolniej, ale jest bezpieczna, a Benzacne robi mi straszną krzywdę, choć działa świetnie. :( Żałuję...
UsuńPrzyjemne te ,,grzeszki" :P
OdpowiedzUsuńCzekam na wpis o kremie nawilżającym NIVEA :)
OdpowiedzUsuń