Jeśli myślałyście, że dzisiaj będzie o Nutelli, to muszę Was rozczarować. ;) Przychodzę do Was z recenzją czekoladowo-kokosowego masełka do ciała firmy Perfecta. Być może ciężkie, słodkie, jadalne zapachy w kosmetykach to ostatnie na co macie ochotę podczas trzydziestostopniowych upałów za oknem, ale masełko jest już u mnie na wykończeniu i jeśli teraz nie poświęcę mu osobnego posta, to szybko trafi do zdenkowanych i większy ślad po nim na moim blogu zaginie. :)
Mimo, że mam co do tego produktu trochę mieszane uczucia, to jestem skłonna odkupić go ponownie, kiedy lato już nas opuści, by delektować się jego używaniem przed każdym wieczorem pod kocem. Dlaczego? Tego właśnie dowiecie się w tym poście- zapraszam do czytania!
Zacznę od spraw czysto technicznych- wygodne, odkręcane opakowanie w formie słoiczka mieści 225 ml produktu, który możemy dorwać za 9-10 zł. Konsystencja tego produktu jest baaardzo gęsta, treściwa, powiedziałabym nawet tłusta. Mnie osobiście przypomina może nie tyle masło co budyń, jednak bez zarzutu się rozprowadza i wbrew pozorom- całkiem szybko wchłania, pozostawiając na skórze dla jednych przyjemny, dla innych trochę mniej lekko tłusty film. Masełko naprawdę fajnie nawilża skórę, pozostawia ją miękką, gładką, napiętą, jeśli chodzi o kwestie pielęgnacyjne u mnie sprawdza się bez zarzutu.
Idźmy dalej... Zapach- no właśnie! Tutaj na początku trochę się rozczarowałam, bo spodziewałam się zupełnie innego zapachu... Kokosa nie czuję zupełnie, a sama czekolada jest trochę... sztuczna. Według mnie zapach jest bardziej kakaowy niż czekoladowy i mimo, że na początku trochę mnie wkurzał, to z czasem naprawdę go polubiłam! Na lato jest może ciut za ciężki, ale każda fanka słodkości i w cieplejsze dni znajdzie na niego ochotę (i sposób) i zużyje go np. tak jak ja- do nawilżania stóp. :)) W tej roli też sprawdza się super!
Na razie prawie same ochy i achy, więc dlaczego mam mieszane uczucia? Po pierwsze- produkt na drugim miejscu w składzie zawiera parafinę (ale nie jest tak źle, bo zawiera też masło kakaowe i olejek kokosowy), która ogólnie w produktach tego typu krzywdy mi nie robi, więc tym bardziej nie rozumiem jakim cudem masełko zapchało mnie na dekolcie. :( Druga sprawa- masełko z racji swojego ciemnego koloru brudzi piżamy (szczególnie jeśli przesadzimy z ilością, a mnie się to często zdarza :P), nie radziłabym więc stosować go po porannym prysznicu. A co z ujędrnianiem, które obiecuje producent? Jak się możecie domyślić- nie zauważyłam. :))
Podsumowując- mimo tego że produkt zapychał mnie na dekolcie i brudził piżamy, na pewno wrócę do niego ponownie w okresie jesienno-zimowym ze względu na naprawdę fajne właściwości pielęgnacyjne, treściwą budyniowatą konsystencję, którą uwielbiam i kakaowy zapach, z którym także zdążyłam się już polubić. Duży plus za wydajność, wygodne opakowanie, które pozwala zużyć produkt do samego końca i niską cenę.
Lubicie masełka Perfecty? Ja mam jeszcze w zapasach wersję waniliowo-pomarańczową i wprost nie mogę doczekać się kiedy się do niej dorwę. :))
PS. Upały trochę ustąpiły, ale moje lenistwo trzyma się mnie dzielnie. Potrzebuję solidnego kopa motywacyjnego! Jakieś pomysły? :)
Miałam je i lubiłam, za działanie jak i za zapach! :)
OdpowiedzUsuńMiałam i zupełnie się z nim nie polubiłam.
OdpowiedzUsuńZapach średni, ale to kwestia indywidualna bardzo.
Niestety zostawiał brzydkie smugi na ciele ;/
Uwielbiam natomiast wersję pomarańczowo-waniliową.
Genialna :)
Ja miałam peeling z tej serii ;) I był nawet ok :)
OdpowiedzUsuńNieużywałam jeszcze tych maseł. Nie wiem czemu, ale kompletnie nie kusi mnie ta firma. Jeśli chodzi o czekoladowe kosmetyki do ciała ja znalazłam swojego faworyta- balsam TBS. Teraz raczej po niego nie sięgam, ale we wrześniu pewnie na nowo będzie nr 1 w mojej pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńJa na lato planuję zakup porzeczkowego musu do ciała z Perfecty, a na to masełko skuszę się na zimę ;)
OdpowiedzUsuńkusisz mnie tą czekoladką !
OdpowiedzUsuńLubię masła z tej firmy, ale tego jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńTak średnio mnie zaciekawiło, ten zapach kusi
OdpowiedzUsuńdomyślam się, że pachnie obłędnie :))))
OdpowiedzUsuńNie jeden raz miałam ochotę wrzucić go do koszyka w drogerii ;). Może wreszcie się skuszę, bo uwielbiam takie 'czekoladki' ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ich peeling o takim samym zapachu i na pewno jeszcze go kupię, szczególnie wlaśnie dla zapachu, mi bardzo przypadł do gustu :)
OdpowiedzUsuńa ja przez te dwie cechy nie wrócę już do niego
OdpowiedzUsuńale pyszny :D może się skuszę
OdpowiedzUsuńSzkoda, że 'farbuje' ;x
OdpowiedzUsuńRadi
zastawiałam się nad nim, ale nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńMoże teraz faktycznie zbyt ciężkie, ale jesienią na pewno wrócę do takich zapachów:)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że to masełko pięknie pachnie... ;)
OdpowiedzUsuńCo do tych maseł to mam mieszane uczucia, bo o ile pamiętam, sporo tam parafiny itd...
Ja też kopa potrzebuje :)
OdpowiedzUsuńz przyjemnością obserwuję Twojego bloga, dziwne, że wcześniej na niego nie trafiłam
OdpowiedzUsuńMiło mi! :):)
Usuń